Zastosowanie się do wskazówki, by ucho, do którego wkraplasz lek, znajdowało się wyżej i by kierować kroplomierz na wewnętrzną ścianę kanału słuchowego, to dokładnie to, co zalecają zarówno podręczniki medyczne, jak i doświadczeni opiekunowie. Chodzi głównie o to, by krople swobodnie spłynęły wzdłuż ścianki, a nie bezpośrednio na błonę bębenkową – dzięki temu zmniejszamy ryzyko podrażnienia i odczucia dyskomfortu. W praktyce najlepiej, żeby podopieczna usiadła albo położyła się bokiem, przechylając głowę – wówczas grawitacja pomaga wprowadzić lek w odpowiednie miejsce. Moim zdaniem, to jeden z tych prostych patentów, które naprawdę ułatwiają samodzielne podawanie leków do uszu, a jednocześnie chronią przed drobnymi błędami, jak na przykład za szybkie wypuszczenie kropli albo celowanie w sam środek przewodu. Branżowe zalecenia, np. Polskiego Towarzystwa Otorynolaryngologów, mówią wyraźnie, że kroplomierz nigdy nie powinien być wkładany głęboko w przewód słuchowy – wystarczy delikatnie oprzeć go o wejście do ucha i kierować lek na ściankę. Warto dodać, że po zakropleniu dobrze jest przez chwilę pozostać z przechyloną głową, żeby substancja lepiej się rozprowadziła. Ogólnie takie postępowanie zwiększa skuteczność terapii i zmniejsza ryzyko powikłań. Takie detale techniczne naprawdę mają znaczenie w codziennej pracy opiekuna.
Wiele osób myśli, że wystarczy po prostu zakroplić lek do ucha bez większej filozofii, ale niestety to nie takie proste. Przekonanie, że ucho powinno być niżej podczas podawania kropli, często wynika z chęci, by lek 'spłynął', ale w rzeczywistości osiąga się odwrotny efekt – krople mogą łatwiej wypłynąć, zanim w ogóle dotrą do miejsca działania. Pozycja, w której ucho jest niżej, sprzyja grawitacyjnemu wypływaniu leku z przewodu słuchowego, zamiast jego równomiernego rozprowadzenia na ścianie kanału. Natomiast kierowanie kroplomierza na zewnętrzną ścianę albo – co gorsza – wkładanie go głęboko w kanał słuchowy to już klasyczne błędy. Takie praktyki zwiększają ryzyko urazu, podrażnienia błony śluzowej, a nawet uszkodzenia błony bębenkowej. Często spotykam się z opinią, że im głębiej poda się lek, tym lepiej – tymczasem to zupełny mit. Standardy mówią wyraźnie: kroplomierz powinien być przy wejściu do przewodu, lek spływa po wewnętrznej ściance, a pacjent utrzymuje głowę przechyloną tak, by ucho znajdowało się wyżej. Zbyt płytkie lub przypadkowe zakrapianie na zewnętrzną ścianę nie gwarantuje dotarcia leku tam, gdzie jest potrzebny. W ten sposób łatwo też zanieczyścić końcówkę kroplomierza i przenieść bakterie. Podsumowując, niewłaściwa pozycja głowy i nieprawidłowe kierowanie strumienia kropli to częste błędy wynikające z braku znajomości zasad, które w praktyce mogą skutkować nieskutecznością leczenia i niepotrzebnym dyskomfortem. Dobrze wiedzieć, jak to zrobić poprawnie, bo pozornie drobny szczegół robi wielką różnicę.