Usunięcie chodników z podłogi to naprawdę istotny element zapewnienia bezpieczeństwa osobom poruszającym się o kulach. W praktyce często spotyka się sytuacje, gdzie dywaniki lub chodniki – nawet te niewielkie, leżące przy łóżku – stwarzają ryzyko potknięcia lub poślizgnięcia się. Kule mają ograniczoną powierzchnię styku z podłożem, a gumowe nakładki nie zawsze zapobiegają poślizgom na luźnych materiałach. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele upadków w domu jest właśnie spowodowanych przez takie drobiazgi. Standardy opieki nad osobami z ograniczoną mobilnością mówią wprost: podłoże musi być równe, stabilne i antypoślizgowe. Nawet jeśli chodnik wydaje się być dobrze przylegający, to czasem przesunie się o kilka centymetrów i już robi się niebezpieczny. Warto też pamiętać, że osoby poruszające się o kulach często patrzą pod nogi lub skupiają się na koordynacji ruchu, przez co nie zawsze zauważą przeszkodę. Usunięcie chodników to nie tylko kwestia wygody, ale realnego zmniejszenia ryzyka urazów. Moim zdaniem, takie proste rozwiązania mają ogromny wpływ na komfort i pewność siebie podopiecznego w codziennym funkcjonowaniu. Lepiej, żeby podłoga była pusta i czysta, niż pozornie przytulna, a przy tym niebezpieczna.
Przy planowaniu przestrzeni dla osób poruszających się o kulach łatwo skupić się na różnych aspektach wygody, ale nie wszystkie popularne rozwiązania są rzeczywiście bezpieczne. Na przykład montaż dodatkowego oświetlenia często jest postrzegany jako poprawa komfortu, jednak nie eliminuje on bezpośrednio zagrożeń mechanicznych, takich jak poślizgnięcia na śliskich czy ruchomych powierzchniach. Oświetlenie ma sens jako uzupełnienie, ale nie rozwiązuje podstawowego problemu przeszkód na podłodze. Z kolei zamontowanie poręczy w ścianach to bardzo dobre rozwiązanie dla osób chodzących niepewnie, jednak kule mają swoją funkcję stabilizującą i z doświadczenia wiem, że używanie jednocześnie kul i poręczy jest często niewygodne albo wręcz niemożliwe, bo pacjent nie ma wolnych rąk, żeby się ich chwycić. Rozstawianie krzeseł co kilka metrów wydaje się na pierwszy rzut oka pomocne, bo daje miejsce do odpoczynku, ale w praktyce to zwiększa ilość przeszkód na drodze i może doprowadzić do zahaczenia kulą albo konieczności manewrowania na ograniczonej przestrzeni. Typowym błędem jest także myślenie, że im więcej „wsparcia” w postaci mebli, tym lepiej – a to nie zawsze się sprawdza. Kluczową kwestią według standardów opieki (np. wytycznych Polskiego Towarzystwa Geriatrycznego) jest likwidacja wszelkich potencjalnych przeszkód, które mogą powodować potknięcia. Chodniki – nawet te dobrze przymocowane – to niestety dla osób na kulach duże zagrożenie. Najlepszą praktyką jest więc pozostawienie płaskiej, stabilnej podłogi, bez dodatkowych elementów, które mogą się przesunąć lub o które można zahaczyć. Wiele osób nie docenia tego, jak duży wpływ mają takie detaliczne zmiany na codzienne bezpieczeństwo – moim zdaniem to absolutna podstawa.