Najlepszym i zarazem najczęściej zalecanym sposobem postępowania przy oparzeniach skóry wrzątkiem jest natychmiastowe schłodzenie uszkodzonego miejsca zimną, ale nie lodowatą wodą. To naprawdę nie jest żadna teoria, tylko praktyka sprawdzona przez ratowników oraz potwierdzona w wytycznych Polskiego Czerwonego Krzyża czy Europejskiej Rady Resuscytacji. Chodzi o to, żeby przez co najmniej 10-15 minut polewać oparzone miejsce bieżącą wodą o temperaturze około 15-20 stopni Celsjusza. Dzięki temu ograniczamy głębokość uszkodzenia skóry, zmniejszamy ból i przeciwdziałamy powstawaniu pęcherzy. Niektórzy sądzą, że można użyć bardzo zimnej wody albo lodu, ale to według mnie może nawet pogorszyć sprawę, bo powoduje dodatkowe uszkodzenia tkanki. Ja bym zawsze zwrócił uwagę też na higienę, żeby nie dopuścić do zakażenia – dlatego po schłodzeniu nie dotykajmy rany brudnymi rękami. Warto też wiedzieć, że schładzanie jest skuteczne tylko przez pierwsze 20-30 minut od zdarzenia, potem efekt jest znikomy. W praktyce, nawet jeśli oparzenie wydaje się niewielkie, zawsze lepiej dmuchać na zimne. Moim zdaniem, znajomość tej prostej procedury powinna być obowiązkowa dla każdego, kto pracuje z dziećmi, w gastronomii czy nawet w domu. To właśnie takie codzienne przypadki najczęściej prowadzą do niepotrzebnego bólu i komplikacji, jeśli ktoś nie zareaguje właściwie.
W przypadku oparzeń skóry wrzątkiem często pojawiają się różne, nie zawsze prawidłowe pomysły na udzielenie pierwszej pomocy. Jednym z typowych błędów jest próba zabandażowania oparzonego miejsca tuż po urazie – niestety, bandaż może przywierać do rany i powodować dodatkowe uszkodzenia skóry, a także zwiększyć ryzyko zakażenia. Tak samo opaska uciskowa, która stosowana jest przy silnych krwotokach, zupełnie nie znajduje zastosowania przy oparzeniach. Jej założenie na miejsce oparzone mogłoby nawet doprowadzić do zaburzeń krążenia, martwicy tkanek czy niepotrzebnego bólu. Jeszcze bardziej mylącym rozwiązaniem jest smarowanie poparzonej skóry kremami czy maściami zaraz po urazie. Wielu ludzi sądzi, że w ten sposób łagodzą ból czy przyspieszają gojenie, ale większość standardów pierwszej pomocy (np. wytyczne ERC, PCK czy WHO) wyraźnie tego zabrania. Takie środki mogą tylko zanieczyścić ranę i utrudnić ocenę jej głębokości przez lekarza. Moim zdaniem, wiele z tych błędów wynika z przekazywanych z pokolenia na pokolenie stereotypów czy ze strachu przed widokiem poparzeń. W rzeczywistości najważniejsze i najprostsze, co można zrobić, to schłodzić ranę zimną wodą – to naprawdę podstawowa i skuteczna procedura pierwszej pomocy. Praktyka pokazuje, że nieprzestrzeganie tych zaleceń wydłuża gojenie, zwiększa ból, a niekiedy nawet prowadzi do powikłań, których można było uniknąć. Warto pamiętać, że nawet jeśli oparzenie wydaje się niewielkie, nie ma sensu ryzykować stosowania niesprawdzonych metod – zawsze najlepiej postawić na sprawdzone i rekomendowane przez ekspertów rozwiązania.