Zastosowanie zimnego okładu to jeden z typowych sposobów postępowania przy urazach, zwłaszcza tych, które prowadzą do powstania stanu zapalnego i obrzęku. Chłodzenie miejsca urazu powoduje zwężenie naczyń krwionośnych (tzw. wazokonstrykcję), co z kolei spowalnia napływ krwi i komórek zapalnych do uszkodzonej tkanki. Dzięki temu ograniczamy rozwój stanu zapalnego oraz zmniejszamy obrzęk i uczucie bólu. W praktyce ratowniczej czy rehabilitacyjnej, okłady z lodu lub specjalne żele chłodzące stosuje się od razu po skręceniach, stłuczeniach lub innych urazach mechanicznych – najlepiej nie dłużej niż 20 minut jednorazowo, bo zbyt długie chłodzenie może prowadzić do odmrożenia skóry. Według standardów postępowania (np. zasady RICE – Rest, Ice, Compression, Elevation), szybkie zastosowanie zimnego okładu jest kluczowe w pierwszych godzinach po urazie. Moim zdaniem warto mieć to zawsze pod ręką, nawet w domowej apteczce czy na warsztacie, bo zaskakująco często takie działanie pomaga uniknąć większych powikłań. Warto pamiętać, że zimne okłady nie przyspieszają gojenia w sensie biologicznym, ale skutecznie ograniczają szkodliwe następstwa zapalenia i pozwalają szybciej wrócić do sprawności, co w zawodzie technika czy fizjoterapeuty jest według mnie bardzo praktyczne.
Dość często spotykam się z przekonaniem, że wszelkie okłady związane z temperaturą przyspieszają gojenie lub automatycznie zmniejszają ból bez względu na ich właściwości. Jednak zimny okład działa zupełnie inaczej niż ciepły. Głównym celem stosowania zimnych okładów nie jest przyspieszenie procesu zapalnego, lecz raczej jego zahamowanie oraz ograniczenie rozwoju obrzęku. W praktyce, zimno powoduje zwężenie naczyń krwionośnych, co znacznie ogranicza napływ osocza i komórek układu odpornościowego do miejsca urazu. To przekłada się na mniejszy obrzęk i łagodniejsze objawy zapalenia. Ktoś, kto myśli, że zimny okład przyspiesza proces zapalny, prawdopodobnie myli mechanizmy działania zimna i ciepła – to ciepło przyspiesza metabolizm i może wspierać resorpcję zmian zapalnych, ale stosuje się je dopiero po ostrej fazie urazu. Z kolei sugerowanie, że zimny okład rozszerza naczynia krwionośne, jest niezgodne z podstawami fizjologii – zimno je zwęża, a rozszerzenie następuje przy terapii ciepłem. Jeszcze innym błędem jest przekonanie, że zimne okłady mają wpływ na wydzielanie potu – to dotyczy raczej zabiegów rozgrzewających, które powodują aktywację gruczołów potowych poprzez podniesienie temperatury ciała. Wydaje mi się, że mylenie tych mechanizmów często wynika z uproszczeń lub powierzchownej wiedzy zaczerpniętej z internetu. W branży medycznej i rehabilitacyjnej zawsze zaleca się precyzyjne dobieranie temperatury okładu do celu terapeutycznego: zimno przy urazach ostrych do zahamowania stanu zapalnego, a ciepło w przewlekłych schorzeniach lub do rozluźnienia tkanek. Tego typu niuanse są ważne, bo niewłaściwie dobrana metoda może nawet pogorszyć stan pacjenta lub opóźnić powrót do zdrowia.