Zmętnienie soczewki to taki klasyczny przykład przyczyny niedowidzenia z nieużywania oka, czyli tzw. amblyopii deprywacyjnej. W praktyce, jeśli w wywiadzie pacjent albo jego opiekun zgłasza, że od wczesnego dzieciństwa jedno oko miało ograniczoną przejrzystość soczewki – na przykład wskutek wrodzonej zaćmy – to jest to bardzo mocny sygnał ostrzegawczy. Oko, przez które światło nie przechodzi prawidłowo, nie otrzymuje odpowiednich bodźców wzrokowych i mózg „uczy się” je ignorować. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli nie zareaguje się szybko, czyli najlepiej przed 8. rokiem życia, to szansa na pełną poprawę jest znikoma – tak podają też wytyczne Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. W praktyce, każda sytuacja, gdy przez pewien czas jedno oko nie pracuje prawidłowo (np. przez zmętnienie soczewki, opadniętą powiekę czy blizny rogówki), powinna natychmiast wzbudzić czujność kliniczną. Bardzo ważne jest wczesne wykrywanie takich problemów, bo im dłużej trwa deprywacja wzrokowa, tym większe ryzyko trwałego niedowidzenia. Warto pamiętać, żeby w wywiadzie dopytywać nie tylko o same objawy obecne, ale także o przebyte urazy, operacje czy stany zapalne dotyczące oka – nie tylko samo zmętnienie soczewki, ale każda sytuacja zakłócająca rozwój widzenia u dziecka może prowadzić do amblyopii. Standardem jest to, że w takich przypadkach konieczna jest szybka interwencja: chirurgiczna, optyczna i rehabilitacyjna, bo w okulistyce dziecięcej czas gra ogromną rolę.
Zawsze kiedy mamy do czynienia z niedowidzeniem z nieużywania oka, musimy zastanowić się, co dokładnie uniemożliwiło prawidłowy rozwój widzenia. Niestety, bardzo często spotykam się z myleniem przyczyn funkcjonalnych amblyopii, czyli takich, gdzie przyczyną są różnego rodzaju wady refrakcji czy zez, z przyczynami typowo organicznymi, jak zmętnienie soczewki. Oko ustawione w zezie (szczególnie jednostronnym), owszem, może prowadzić do amblyopii, ale jest to tzw. amblyopia z nieużywania związana z nieprawidłowym ustawieniem osi widzenia – jednak w tej sytuacji nie chodzi o brak bodźca wzrokowego, tylko o tłumienie obrazu przez mózg, aby uniknąć dwojenia. To trochę inny mechanizm niż klasyczna deprywacja bodźców. Nieskorygowana wada jednego oka, szczególnie duża różnica wady między oczami (anizometropia), rzeczywiście może prowadzić do niedowidzenia – jednak to również jest inny typ: amblyopia refrakcyjna, a nie deprywacyjna z powodu braku przejrzystości ośrodków optycznych. Jeśli chodzi o nieskorygowany astygmatyzm obu oczu, to raczej prowadzi do obniżenia ostrości widzenia po obu stronach i nie jest typową przyczyną jednoocznego niedowidzenia z nieużywania. W praktyce, mylenie tych stanów prowadzi do błędów diagnostycznych i często niepotrzebnych interwencji. Kluczem jest rozumienie mechanizmu: aby mówić o amblyopii z nieużywania, musi być fizyczna przeszkoda w drodze światła do siatkówki, taka jak właśnie zmętnienie soczewki. Z mojego doświadczenia wynika, że zbyt łatwo zakładamy rolę zeza czy wad refrakcji, zapominając o takich przyczynach organicznych. Dlatego w wywiadzie zawsze należy drążyć temat przejrzystości ośrodków optycznych, urazów czy chorób przebiegających z zaburzeniem drogi optycznej, bo to one są kluczowe dla wczesnego wykrycia i leczenia niedowidzenia deprywacyjnego. Tak przynajmniej pokazuje praktyka na oddziale okulistycznym.