Zmętnienie soczewki, czyli zaćma, to kluczowy element wywiadu w kontekście niedowidzenia z nieużywania oka. W praktyce, jeśli dziecko lub pacjent miał przez dłuższy czas zmętnienie soczewki, światło miało ograniczony dostęp do siatkówki i mózg nie otrzymywał prawidłowych bodźców wzrokowych. W efekcie rozwija się tzw. amblyopia deprywacyjna – jeden z najtrudniejszych do leczenia typów niedowidzenia. Moim zdaniem to właśnie historia zmętnienia soczewki powinna zawsze zapalać w głowie lampkę ostrzegawczą, szczególnie jeśli pojawi się w okresie rozwoju wzroku. Praktycznie to oznacza, że nawet po usunięciu zmętnienia, oko może już nie odzyskać pełnej ostrości widzenia. W standardach okulistycznych, takich jak zalecenia PTO czy wytyczne WHO, podkreśla się konieczność jak najwcześniejszego wykrywania i leczenia wszelkich przeszkód osiowych (np. zaćma wrodzona, zmętnienia rogówki), bo zwlekanie prowadzi do nieodwracalnych zmian czynnościowych w mózgu. W codziennej praktyce spotyka się dzieci po operacjach zaćmy, które mimo prawidłowej korekcji nadal nie widzą – to właśnie klasyczny przykład niedowidzenia z nieużywania oka. Dlatego w wywiadzie pytanie o przebyte zmętnienie soczewki jest absolutnie podstawowe.
Wiele osób podczas nauki okulistyki myli przyczyny niedowidzenia, skupiając się głównie na wadach refrakcji lub ustawieniu oczu. To taki częsty błąd myślowy, bo rzeczywiście zez czy astygmatyzm mogą prowadzić do niedowidzenia, ale mechanizm jest tu trochę inny. Niedowidzenie z nieużywania oka (amblyopia deprywacyjna) wynika zawsze z sytuacji, gdzie do siatkówki nie dociera prawidłowy obraz, np. przez przeszkodę na drodze osi widzenia – i tutaj właśnie zmętnienie soczewki odgrywa główną rolę. Oko ustawione w zezie bardziej predysponuje do amblyopii z powodu nieprawidłowej współpracy obu oczu (amblyopia dysbinokularna), a nie z nieużywania w sensie deprywacyjnym. Z kolei nieskorygowana wada jednego oka czy astygmatyzm obu oczu prowadzą do tzw. amblyopii refrakcyjnej, gdzie obraz jest nieostra na siatkówce, ale droga dla światła jest otwarta – to nie to samo, co całkowite „odłączenie” oka od bodźców świetlnych. W praktyce, jeżeli w wywiadzie nie występuje informacja o przeszkodzie osiowej, takiej jak zmętnienie soczewki czy rogówki, bardzo trudno mówić o klasycznym niedowidzeniu z nieużywania. Standardy postępowania (np. wytyczne PTO) podkreślają znaczenie jak najwcześniejszego usunięcia przeszkód osiowych, by zapobiec właśnie amblyopii deprywacyjnej. Z mojego doświadczenia wynika, że mylenie tych pojęć prowadzi później do niepotrzebnych błędów w leczeniu – bo nie każda amblyopia to ta sama historia i nie na każdą podziała łatwe leczenie, jak np. samo zasłanianie oka. Dlatego dobrze jest patrzeć na genezę niedowidzenia przez pryzmat, czy światło w ogóle miało możliwość dotrzeć do siatkówki.