Obniżone widzenie stereoskopowe rzeczywiście nie wpływa bezpośrednio na umiejętność czytania, przynajmniej jeśli chodzi o codzienne, typowe czytanie tekstu na kartce czy ekranie. Widzenie stereoskopowe odpowiada za postrzeganie głębi, czyli to, że potrafimy ocenić odległość i rozmieszczenie obiektów w przestrzeni. W praktyce – jak czytasz tekst, wszystkie litery leżą na tej samej płaszczyźnie, więc brak widzenia stereoskopowego nie powoduje, że tekst „skacze” albo że coś się rozmywa. Moim zdaniem to ważne, bo często uczniowie i nawet dorośli mylą pojęcia związane z ostrością widzenia czy akomodacją z widzeniem przestrzennym. Jasne, obniżone widzenie stereoskopowe może przeszkadzać np. w ocenie odległości podczas jazdy rowerem czy w sporcie, ale w czytaniu nie ma praktycznie znaczenia. Oczywiście, standardy badania wzroku w branży optycznej czy okulistycznej zawsze biorą pod uwagę różne aspekty widzenia obuocznego, ale eksperci są zgodni, że dla czytania tekstu na płaskiej powierzchni kluczowe są inne funkcje. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet osoby z zupełnym brakiem widzenia przestrzennego czytają bez większych problemów. Warto to rozróżniać, bo można przypadkowo szukać przyczyny trudności w nieodpowiednim miejscu. Praktyka pokazuje, że o wiele częściej za problemy z czytaniem odpowiada np. niedomoga konwergencji albo kłopoty z ruchami oczu.
W przypadku trudności z czytaniem najczęściej problem tkwi w nieprawidłowościach związanych z funkcjonowaniem oczu, które bezpośrednio wpływają na to, jak sprawnie można śledzić tekst i utrzymywać ostrość widzenia. Niedomoga konwergencji, czyli trudność z jednoczesnym skierowaniem obu oczu na bliski obiekt (jak książka czy ekran), może skutkować podwójnym widzeniem, szybkim męczeniem się oczu czy nawet bólem głowy podczas czytania. To jest dosyć powszechny problem u młodzieży uczącej się czy osób spędzających dużo czasu przy komputerze. Z kolei obniżona amplituda akomodacji oznacza, że oko nie potrafi się wystarczająco „przestawić” na bliż i przez to tekst robi się nieostry lub trzeba częściej mrugać, żeby złapać ostrość – co oczywiście mocno utrudnia czytanie, zwłaszcza na dłuższą metę. Nieprawidłowe ruchy sakkadowe, czyli takie szybkie, precyzyjne skoki gałek ocznych z miejsca na miejsce w linii tekstu, są wręcz kluczowe do sprawnego śledzenia liter i słów. Jeśli ktoś ma z nimi problem, czytanie staje się poszarpane, łatwo gubi się linijkę, a tempo czytania drastycznie spada. Z mojego punktu widzenia, często spotykam się z mylnym przekonaniem, że każdy deficyt w układzie wzrokowym może źle wpływać na czytanie, ale to nie do końca tak działa. Obniżone widzenie stereoskopowe, czyli upośledzenie postrzegania głębi, tak naprawdę nie przeszkadza w czytaniu, bo tekst leży na jednej płaszczyźnie i nie wymaga oceny trójwymiarowości. To jest typowy błąd myślowy: utożsamianie wszystkich „dysfunkcji oka” z trudnościami w czytaniu. W praktyce klinicznej i według standardów branżowych, brak widzenia stereoskopowego raczej wpływa na kwestie przestrzenne, jak prowadzenie samochodu, sport czy prace manualne, a nie na samo czytanie. Warto więc dobrze rozróżniać, które zaburzenia rzeczywiście przekładają się na praktyczne kompetencje czytelnicze.