W leczeniu bierno-czynnym na lokalizatorze, kluczowe jest absolutnie każdorazowe sprawdzenie fiksacji. Bez tego praktycznie cały sens terapii może zostać zaprzepaszczony, bo jeżeli pacjent nie potrafi właściwie fiksować wzroku na wskazanym punkcie, to nie angażuje odpowiednich struktur siatkówki, a ćwiczenie nie daje zamierzonych efektów. Fiksacja to umiejętność utrzymania spojrzenia na określonym punkcie– i to jest podstawa nie tylko w prowadzeniu ćwiczeń na lokalizatorze, ale też w diagnostyce i monitorowaniu postępów leczenia np. niedowidzenia czy zeza. Standardy branżowe wręcz mówią, że przed każdym ćwiczeniem należy upewnić się, czy pacjent utrzymuje prawidłową fiksację, bo tylko wtedy bodźce wzrokowe trafiają tam, gdzie trzeba. Z mojego doświadczenia wynika, że często pomijanie tego kroku prowadzi do frustracji– wydaje się, że pacjent ćwiczy, a postępy są zerowe. Więc lepiej poświęcić te parę sekund na kontrolę. Praktycznie, często stosuje się np. obserwację zachowania plamki podczas testu czy proste komendy kontrolne, by mieć pewność, że lokalizator jest używany poprawnie. Oczywiście, różne urządzenia mogą mieć swoje niuanse, ale zasada ta jest uniwersalna.
W leczeniu bierno-czynnym na lokalizatorze można się łatwo pomylić, bo intuicyjnie mogłoby się wydawać, że liczy się sprawdzanie np. ostrości widzenia czy widzenia przestrzennego, ale to nie jest do końca zgodne z rzeczywistością kliniczną. Ostrość widzenia jest ważna w ocenie ogólnego funkcjonowania oka, jednak sam proces ćwiczenia na lokalizatorze skupia się na tym, by pacjent precyzyjnie utrzymywał wzrok na konkretnym punkcie, czyli właśnie na fiksacji. Widzenie przestrzenne, choć bardzo ważne w codziennym funkcjonowaniu i w niektórych terapiach, nie jest kluczowe w tym konkretnym ćwiczeniu, bo lokalizator nie służy do oceny głębi, tylko do treningu wybranej funkcji wzrokowej. Podobnie sprawa wygląda z korespondencją siatkówkową – to bardzo specjalistyczne pojęcie, dotyczące zgodności położenia obrazów na siatkówce obu oczu, istotne przy diagnostyce i leczeniu np. zeza, ale nie jest to element, który rutynowo sprawdzamy w terapii bierno-czynnej na lokalizatorze. Moim zdaniem najczęstszym błędem jest traktowanie tych parametrów jako elementu każdorazowej kontroli, być może dlatego, że są one szeroko omawiane na zajęciach z optometrii czy ortoptyki, ale w praktyce to właśnie fiksacja jest tym, co trzeba obserwować non stop. Dobrze jest pamiętać, że to ona decyduje, czy ćwiczenie spełnia swoją funkcję, a inne parametry są ważne, ale raczej w szerszym kontekście diagnostyki i długofalowej terapii, a nie w codziennym prowadzeniu ćwiczeń z użyciem lokalizatora.