Fiksacja to absolutna podstawa podczas prowadzenia leczenia bierno-czynnego na lokalizatorze. Tylko jeśli pacjent faktycznie fiksuje określony punkt, ćwiczenia mają sens terapeutyczny i prowadzą do oczekiwanych efektów. Bez rzetelnego sprawdzenia fiksacji nie da się ocenić, czy bodziec jest prawidłowo odbierany, a cała terapia może być po prostu nieskuteczna. W praktyce, podczas pracy z lokalizatorem, terapeuci zawsze w pierwszej kolejności upewniają się, że pacjent utrzymuje wzrok na wskazanym punkcie – to taki standardowy krok, którego pominięcie może przekreślić całą sesję. Często używa się wtedy specjalnych testów lub obserwuje się mikroruchy gałki ocznej. Z mojego doświadczenia wynika, że regularne, systematyczne sprawdzanie fiksacji pozwala szybciej zauważyć błędy czy regres w terapii – i od razu na nie reagować. Na kursach czy szkoleniach z ortoptyki zawsze to powtarzają: żadna zaawansowana technika nie zastąpi solidnego sprawdzenia fiksacji. W sumie, można powiedzieć, że jest to pewien „złoty standard” nie tylko w Polsce, ale i w zagranicznej literaturze branżowej.
Podczas prowadzenia leczenia bierno-czynnego na lokalizatorze, często pojawiają się wątpliwości, co do tego, które parametry wzrokowe wymagają każdorazowego sprawdzania. Wielu osobom może się wydawać, że ostrość widzenia, widzenie przestrzenne czy też korespondencja siatkówkowa powinny być weryfikowane przy każdej sesji z lokalizatorem. Jest to jednak typowy błąd myślowy wynikający z mylenia ogólnej diagnostyki ortoptycznej z konkretnymi wymaganiami danego ćwiczenia czy terapii. Ostrość widzenia jest oczywiście bardzo istotna przy ocenie funkcjonowania układu wzrokowego, ale jej sprawdzanie podczas każdej pojedynczej aktywności na lokalizatorze nie ma uzasadnienia – zakłada się, że jest już znana z wcześniejszych badań. Podobnie widzenie przestrzenne – jest ono związane z integracją obuocznego widzenia, ale podczas ćwiczeń bierno-czynnych nie jest to parametr kluczowy do bieżącej kontroli. Korespondencja siatkówkowa to zaawansowany element diagnostyki, który sprawdza się raczej w kontekście planowania terapii lub oceny jej globalnych efektów, a nie każdorazowo. Prawidłowe podejście polega na tym, by w trakcie terapii na lokalizatorze stale kontrolować wyłącznie fiksację, bo to ona gwarantuje, że pacjent patrzy dokładnie tam, gdzie powinien i cała aktywność przynosi efekt terapeutyczny. Moim zdaniem takie nieporozumienia wynikają często z chęci „przeprowadzenia kompletnej kontroli” na każdym etapie zajęć, co w praktyce jest niepotrzebne i może rozpraszać uwagę zarówno terapeuty, jak i pacjenta. Warto więc pamiętać, że skupienie się na fiksacji to wymóg nie tylko praktyczny, ale i zgodny z najlepszymi standardami ortoptycznymi.