Optodysleksja to pojęcie, które nie zawsze pojawia się w typowych podręcznikach, ale coraz częściej można je spotkać w literaturze dotyczącej zaburzeń wzrokowych wpływających na naukę czytania i pisania. Chodzi głównie o sytuacje, w których trudności te wynikają nie z problemów typowo językowych, tylko ze specyficznych zaburzeń widzenia, takich jak nieprawidłowa akomodacja (czyli zdolność oka do ostrego widzenia na różne odległości) czy konwergencja (czyli umiejętność zbieżnego ustawienia obu gałek ocznych na jednym punkcie). To bardzo ważne, bo u dzieci z optodysleksją klasyczna terapia pedagogiczna nie zawsze przynosi efekty – konieczna bywa współpraca z optometrystą lub ortoptystą, czasem stosuje się specjalne ćwiczenia wzrokowe, a nawet odpowiednio dobrane okulary pryzmatyczne. Moim zdaniem, w praktyce szkolnej często za szybko zakłada się, że każde problemy z czytaniem to dysleksja, a tymczasem przy optodysleksji chodzi o coś zupełnie innego – tu podłożem są trudności czysto sensoryczne, nie językowe. Ciekawe jest też to, że według niektórych badań, terapia wzrokowa potrafi naprawdę zdziałać cuda, jeśli odpowiednio wcześnie ją wdrożyć. Standardy diagnozy zalecają zawsze wykluczenie zaburzeń widzenia przed postawieniem diagnozy typowych trudności szkolnych. Dlatego, jeśli ktoś zauważa, że dziecko mruży oczy, narzeka na bóle głowy przy czytaniu lub „gubi linijki” w tekście, warto koniecznie sprawdzić, czy nie mamy do czynienia właśnie z optodysleksją.
Wiele osób słysząc o trudnościach w czytaniu i pisaniu automatycznie myśli o dysleksji, dysgrafii czy dysortografii, ale to trochę za duże uproszczenie. Dysleksja to rzeczywiście najczęstsze określenie na zaburzenia czytania, ale jej źródłem są przede wszystkim trudności związane z przetwarzaniem językowym – głównie słuch fonematyczny, pamięć wzrokowa, analiza i synteza głoskowa, a nie sama sprawność narządu wzroku. Dysgrafia natomiast dotyczy głównie problemów z motoryką małą, czyli z pisaniem pod względem graficznym. Osoba z dysgrafią może np. mieć nieczytelny charakter pisma, trudności z łączeniem liter, ale niekoniecznie zaburzenia widzenia. Z kolei dysortografia wiąże się z nieprawidłowym opanowaniem zasad ortografii, czyli głównie z błędami w zapisie nawet prostych wyrazów, mimo znajomości reguł – to najczęściej problem z automatyzacją nawyków ortograficznych, a nie wynik zaburzeń widzenia. Typowym błędem jest utożsamianie wszystkich problemów szkolnych z tych zakresów jako jednego zaburzenia, podczas gdy mają one zupełnie inne źródła i wymagają różnych sposobów wsparcia. Optodysleksja jest wyjątkowa, bo jej sednem są zaburzenia funkcji wzrokowych takich jak akomodacja czy konwergencja, które mają wpływ na percepcję tekstu, czasem nawet na ułożenie liter na stronie. Standardy pracy z dziećmi z trudnościami szkolnymi zalecają zawsze wykluczenie najpierw problemów wzrokowych, zanim zacznie się myśleć o klasycznej dysleksji lub innych zaburzeniach. Moim zdaniem, wiedza o tym rozróżnieniu jest bardzo praktyczna, bo pozwala szybciej zauważyć, że klasyczne ćwiczenia ortograficzne czy grafomotoryczne nie pomogą, jeśli u podstaw leży problem z widzeniem obuocznym. Warto pamiętać, że dobór właściwej terapii zaczyna się zawsze od dobrej diagnostyki, a tu bardzo łatwo o pomyłkę, jeśli nie zna się istoty tych zaburzeń.