W zezie rozbieżnym z niedomogą konwergencji faktycznie obserwuje się większe odchylenie rozbieżne podczas patrzenia do bliży niż do dali. Wynika to z tego, że konwergencja – czyli zbieżny ruch oczu potrzebny podczas patrzenia na bliskie przedmioty – jest osłabiona, przez co oczy nie są w stanie “zbiec się” wystarczająco mocno do środka, żeby skupić się na bliskiej rzeczy. Bardzo często spotyka się to u osób, które długo pracują przy komputerze albo dużo czytają, bo wtedy oczy są zmuszane do ciągłej konwergencji. W praktyce, jeśli ktoś z takim problemem patrzy na coś, co jest daleko, nie musi aż tak bardzo angażować mięśni odpowiedzialnych za konwergencję, więc kąt rozbieżności jest mniejszy. Standardy okulistyczne, np. wytyczne Polskiego Towarzystwa Okulistycznego czy popularne procedury ortoptyczne, podkreślają, że właśnie testy do bliży są kluczowe przy wykrywaniu tego typu niedomogi. Z mojego doświadczenia wynika, że u młodych osób często bagatelizuje się ten problem, bo „przecież do dali widzą normalnie”, a tak naprawdę może to prowadzić do przemęczenia oczu i bólu głowy przy codziennych czynnościach. Warto pamiętać o ćwiczeniach konwergencji oraz o regularnych badaniach wzroku, bo wcześnie wykryta niedomoga pozwala na skuteczną rehabilitację. To właśnie dlatego ta odpowiedź jest trafna – odchylenie jest większe do bliży, bo wtedy system konwergencji najbardziej „nie wyrabia”.
Zagadnienie zeza rozbieżnego z niedomogą konwergencji często bywa nie do końca prawidłowo rozumiane, zwłaszcza jeśli nie przeanalizuje się mechaniki działania naszych mięśni ocznych. Wbrew niektórym przekonaniom, ten typ zeza nie charakteryzuje się dużym odchyleniem w każdej sytuacji ani symetrycznością problemu zarówno do dali, jak i do bliży. Przekonanie, że odchylenie rozbieżne jest duże podczas patrzenia i do dali, i do bliży, bierze się zwykle z uproszczonego wyobrażenia o zaburzeniach ruchomości oczu – tymczasem niedomoga konwergencji precyzyjnie dotyczy deficytu właśnie przy patrzeniu na bliskie obiekty, gdzie konwergencja powinna być największa. Podobnie pomysł, że odchylenie do dali powinno być o co najmniej 5° większe niż do bliży, jest błędny merytorycznie, bo to nie w dali system konwergencji jest najbardziej obciążony – wręcz przeciwnie, oczy w patrzeniu na dal wymagają praktycznie równoległego ustawienia gałek ocznych. Z kolei stwierdzenie o około 30° odchylenia do bliży przy równoległym ustawieniu do dali jest znaczną przesadą – tak duże kąty zeza rozbieżnego są bardzo rzadkie i najczęściej nie dotyczą typowej niedomogi konwergencji, tylko ciężkich, innych postaci zaburzeń. Typowym błędem myślowym jest przecenianie roli patrzenia w dal lub założenie, że niedomoga konwergencji będzie dawała spektakularne objawy w każdym ustawieniu. W rzeczywistości, zgodnie z uznanymi standardami okulistycznymi, różnica kąta zeza między bliżą a dalą jest kluczowa diagnostycznie – i to właśnie większe odchylenie przy bliży jest „podpisem” niedomogi konwergencji. Bez tej świadomości łatwo przeoczyć subtelny, ale bardzo ważny mechanizm kompensacyjny, który funkcjonuje głównie przy bliży i tylko wtedy niedomaga.