Gilotyna to zdecydowanie najtrafniejszy wybór, jeśli zależy nam na uzyskaniu idealnie równych krawędzi okleiny przeznaczonej do spajania na szerokość. W branży meblarskiej i stolarskiej gilotyny są szeroko stosowane do cięcia fornirów, oklein naturalnych i sztucznych, bo zapewniają nie tylko bardzo czyste, ale też precyzyjne cięcie na całej długości materiału. Moim zdaniem, ciężko znaleźć narzędzie, które równie dobrze poradzi sobie z cieniutkimi warstwami drewna – na przykład fornirami o grubości 0,6-2 mm. Gilotyna pracuje na zasadzie dźwigni i ostrza dociskowego, przez co nie szarpie materiału i nie powoduje wyłupywania włókien, co często się zdarza przy innych narzędziach. Dzięki temu krawędzie są gładkie, proste i gotowe do dalszego klejenia, bez potrzeby dodatkowej obróbki. Takie narzędzie jest wręcz obowiązkowe w każdym zakładzie zajmującym się produkcją mebli na wymiar, zwłaszcza jeśli dąży się do wysokiej estetyki i trwałości spoin. Z mojego doświadczenia wynika, że stosowanie gilotyny przekłada się też na oszczędność materiału, bo pozwala ciąć bardzo precyzyjnie, praktycznie bez strat. Warto pamiętać, że gilotyny używane w stolarstwie różnią się mocno od tych biurowych – są większe, solidniejsze i pozwalają na obróbkę znacznie szerszych elementów. Branżowe standardy wręcz zalecają korzystanie z gilotyn właśnie na tym etapie przygotowania okleiny – to po prostu najlepsza praktyka.
Wybór narzędzia do wyrównywania krawędzi okleiny bywa mylący, bo można pomyśleć, że każde urządzenie tnące lub obrabiające drewno się nada. Jednak przy pracy z okleiną, zwłaszcza cienką i delikatną, liczy się precyzja i minimalizacja uszkodzeń włókien. Strugarka grubościowa, choć świetna do wyrównywania i uzyskiwania równej grubości litego drewna, jest kompletnie nieprzystosowana do obrabiania cienkich, giętkich arkuszy okleiny. W praktyce taki materiał mógłby się wciągnąć, poszarpać albo nawet całkowicie zniszczyć podczas obróbki strugarką. Pilarka formatowa to z kolei urządzenie przeznaczone raczej do docinania płyt meblowych czy dużych elementów na wymiar. Owszem, można nią precyzyjnie ciąć większe elementy drewna lub płyt, ale cienkie warstwy okleiny często ulegają rozwarstwieniu na krawędzi lub poszarpaniu, co dyskwalifikuje takie rozwiązanie przy profesjonalnym wykonywaniu spoin na szerokość. Formatyzerka bywa mylona z pilarką formatową – w praktyce to podobny rodzaj maszyny, gdzie głównym celem jest uzyskiwanie równych, prostoliniowych krawędzi, ale raczej w kontekście dużych formatów płyt, a nie cienkich oklein. To taki klasyczny błąd myślowy – utożsamiać precyzyjne cięcie z możliwością zastosowania wszystkich maszyn tnących, niezależnie od materiału. Praktyka pokazuje, że tylko gilotyna daje gwarancję, że krawędź okleiny będzie idealnie prosta i bez jakichkolwiek ubytków, co potem przekłada się na jakość spoiny podczas łączenia na szerokość. Profesjonalne zakłady nigdy nie stosują do tego celu formatyzerek ani pilarek – wynik byłby po prostu zbyt niepewny. To taka podstawowa wiedza, którą powinien znać każdy technik technologii drewna czy stolarz meblowy.