Drewno przeznaczone do wykonania drzwi wewnętrznych powinno mieć wilgotność na poziomie od 10 do 12% – i to wcale nie jest przypadek. Taką wartość uznaje się za optymalną zgodnie z normami branżowymi, np. PN-D-94021:2013. Jeśli drewno jest za wilgotne, będzie się później wypaczać, paczyć albo nawet pękać, bo pomieszczenia wewnętrzne mają stabilne warunki wilgotnościowe i temperaturę. Z drugiej strony, drewno wysuszone poniżej 10% staje się kruche i trudniej poddaje się obróbce, a także bywa bardziej podatne na działanie czynników zewnętrznych, takich jak zmiana wilgotności powietrza. Przerobiłem już kilka takich przypadków i szczerze mówiąc, zawsze kończyło się poprawkami albo reklamacją ze strony klienta. Właśnie dlatego stolarnie i producenci drzwi kontrolują wilgotność desek przed użyciem – czasem nawet dwukrotnie. Moim zdaniem, to jeden z tych aspektów, który robi różnicę między drzwiami, które posłużą kilkanaście lat, a tymi, które po kilku sezonach będą do wymiany. Dodatkowo, przy wilgotności 10–12% łatwo zachować stabilność wymiarową, co jest kluczowe przy precyzyjnym osadzaniu zamków i zawiasów. W praktyce zawsze warto inwestować w dobry higrometr i regularnie sprawdzać wilgotność materiału przed montażem.
Wielu osobom wydaje się, że im bardziej suche drewno, tym lepsze – albo wręcz odwrotnie, że trochę wilgotniejsze niczemu nie szkodzi. Niestety, to dość częsty błąd, który prowadzi do problemów w późniejszej eksploatacji drzwi. Drewno o wilgotności 6–8% jest już za bardzo wysuszone jak na warunki panujące w pomieszczeniach mieszkalnych – przy tak niskiej wilgotności drewno staje się kruche, twarde, a co najgorsze, może pękać przy niewielkich zmianach wilgotności powietrza. Spotykałem się z opiniami, że takie drewno jest idealne, bo „nie pracuje”, ale to mit. Z kolei drewno o wilgotności 14–16% czy nawet 18–20% jest zdecydowanie zbyt wilgotne. Tego typu materiał po zamontowaniu w ogrzewanych wnętrzach będzie szybko oddawał wilgoć do otoczenia, przez co zacznie się deformować – pojawią się wygięcia, skręcenia, a czasami nawet powstaną szczeliny przy łączeniach. To typowy błąd, gdy ktoś korzysta ze świeżo rozszczepionego drewna, bez pełnego procesu sezonowania lub suszenia komorowego. Często wynika to z pośpiechu, braku doświadczenia albo chęci zaoszczędzenia. Moim zdaniem, kluczowa jest tutaj znajomość środowiska, w którym drzwi będą użytkowane – mieszkanie, biuro, szkoła – wszędzie wilgotność powietrza jest zbliżona i wynosi ok. 40–60%. Stąd właśnie standardy mówią o wilgotności drewna na poziomie 10–12% – bo to kompromis między trwałością, odpornością na odkształcenia, a komfortem użytkowania. Stosując drewno o niewłaściwej wilgotności, ryzykujemy nie tylko wyglądem drzwi, ale też ich funkcjonalnością, np. problemy z domykaniem czy rozsychające się elementy. To jeden z tych tematów, gdzie praktyka bardzo szybko weryfikuje błędne założenia, a poprawki bywają kosztowne i czasochłonne.