Proces wytwarzania elementu surowego z tarcicy naprawdę wymaga zachowania odpowiedniej kolejności czynności technologicznych, bo to wpływa zarówno na jakość gotowego wyrobu, jak i na efektywność całego procesu produkcyjnego. Najpierw przeprowadza się manipulację i przeryzanie – to taka wstępna obróbka, podczas której przygotowuje się materiał, dopasowuje długość i usuwa ewentualne większe wady. Potem następuje rozrzynanie, czyli rozdzielenie tarcicy na mniejsze elementy o wymaganej szerokości. Następnie bardzo ważne jest struganie bazujące – polega to na uzyskaniu prostych, płaskich powierzchni bazowych. To, moim zdaniem, kluczowy etap, bo właśnie od tej bazy zależy dalsza dokładność obróbki. Na końcu wykonuje się struganie do grubości, czyli nadaje się elementowi ostateczną grubość z wymaganą tolerancją. Właśnie taka kolejność zapewnia, że materiał jest dobrze przygotowany do dalszych operacji i minimalizuje się ryzyko powstania błędów wymiarowych czy odkształceń. W branży drzewnej trzyma się tych etapów z dużą starannością, bo każde przesunięcie kolejności powoduje potem masę problemów na produkcji. W praktyce, kiedy robiłem coś podobnego na warsztatach, zauważyłem, że jeśli próbujemy np. strugać przed rozrzynaniem, drewno potrafi się wykrzywić i cała robota idzie na marne. Dlatego warto pamiętać: manipulacja, rozrzynanie, bazowanie, a na koniec grubość – to jest naprawdę sprawdzony i logiczny układ działań.
W realiach pracy z surowcem drzewnym kolejność operacji technologicznych nie jest przypadkowa – ma swoje uzasadnienie praktyczne i wynika z zachowania właściwości materiału oraz wymagań końcowego produktu. Często spotykanym błędem jest mylenie kolejności strugania i rozrzynania, albo próba wykonania strugania do grubości zanim zostaną wykonane powierzchnie bazowe. Taka pomyłka prowadzi do tego, że tracimy kontrolę nad prawidłowym ustawieniem wymiarów, a powierzchnia nie będzie odniesiona do właściwej bazy, przez co dokładność elementu znacznie spada. Zdarza się też, że niektórzy próbują zacząć od rozrzynania, pomijając manipulację i przeryzanie – to ryzykowne, bo materiał może mieć skazy, które później trudno usunąć, albo rozmiary nie będą zoptymalizowane pod kątem zużycia drewna. Innym typowym problemem jest rozpoczynanie od strugania bazującego – niby wydaje się to skrótem, ale tak naprawdę bez wcześniejszego rozrzynania i usunięcia niepotrzebnych fragmentów, cała robota może pójść na marne, bo bazujemy wtedy na nieprzewidywalnych powierzchniach. Bardzo łatwo wtedy o zniekształcenia podczas dalszej obróbki. Niestety, takie błędne schematy czasem wynikają z braku praktyki lub nieznajomości podstawowych zasad organizacji pracy w zakładzie stolarskim. Moim zdaniem, żeby osiągnąć dobrą jakość, warto kierować się kolejnością opartą na doświadczeniu i standardach branżowych: najpierw manipulacja i przeryzanie, potem rozrzynanie, bazowanie, a na końcu struganie do grubości. Tylko taka sekwencja gwarantuje, że element będzie miał odpowiednią geometrię i nie będzie problemów z dalszym montażem czy wykończeniem. To, jak ustawimy proces, naprawdę ma ogromny wpływ na cały cykl produkcyjny – każda pomyłka w tym zakresie skutkuje stratami materiałowymi i czasowymi, więc warto dobrze się tego nauczyć.