Maksymalna zalecana wysokość stosu płyt stolarskich w magazynie to 2,50 m i to nie jest przypadkowa liczba. W praktyce uznaje się, że przy tej wysokości zapewniamy względne bezpieczeństwo zarówno materiału, jak i pracownikom. Przekroczenie tej wartości może skutkować niestabilnością stosu, a wiadomo – płyty stolarskie to ciężkie, dość śliskie elementy. Sam kiedyś widziałem, jak zbyt wysoki stos lekko się przechylił, po czym całość runęła na boki – na szczęście nikomu nic się nie stało, ale było blisko. Wymóg ten wynika w dużym stopniu z przepisów BHP dotyczących magazynowania materiałów płytowych (np. PN-EN 15635), które mówią wprost o konieczności zachowania stabilności ładunku oraz możliwości bezpiecznego przemieszczania płyt. Dodatkowo, wysokość 2,50 m pozwala na dość wygodny dostęp do płyt – nawet jeśli nie używamy specjalistycznych podnośników, pracownik sięga do górnych warstw bez potrzeby wspinania się czy korzystania z drabiny, co jest już samo w sobie sporym atutem. Moim zdaniem, trzymanie się tej wysokości to taka podstawa fachowego podejścia do organizacji magazynu – łatwiej wtedy kontrolować stan płyt, szybciej je inwentaryzować i znacznie ograniczyć ryzyko uszkodzeń mechanicznych. Warto pamiętać, że płyty stolarskie mają różne formaty i grubości, ale 2,50 m to taki uniwersalny limit, sprawdzony w codziennej praktyce i powszechnie stosowany w zakładach stolarskich czy marketach budowlanych.
Bardzo często można spotkać się z przekonaniem, że im wyżej ułożymy płyty stolarskie, tym lepiej wykorzystamy powierzchnię magazynu. To jednak bywa mylące i prowadzi do poważnych błędów organizacyjnych. Wysokości takie jak 1,50 m lub 3,50 m, czy nawet 4,50 m, pojawiają się czasem jako propozycje, ale każda z nich ma swoje wady. 1,50 m wydaje się bezpieczne, ale w praktyce jest to wysokość zbyt niska i nieefektywna, przez co powierzchnia magazynowa jest wykorzystana w niewielkim stopniu – moim zdaniem to zbyt zachowawcze podejście i rzadko spotykane w realiach zakładów. Z drugiej strony, wartości powyżej 2,50 m (np. 3,50 m czy 4,50 m) są już zdecydowanie niebezpieczne. Tak wysoki stos płyt stolarskich może się łatwo przechylić, a samo zdejmowanie płyt z górnych warstw staje się ryzykowne, szczególnie jeśli nie mamy profesjonalnego sprzętu do ich obsługi. Nacisk na dolne płyty wzrasta, co prowadzi do ich potencjalnych odkształceń, a nawet pęknięć. Widziałem na własne oczy zmagazynowane płyty ułożone zbyt wysoko i efektem były nie tylko uszkodzone krawędzie, ale też realne zagrożenie dla pracowników. Warto przypomnieć, że zgodnie z normami bezpieczeństwa (np. PN-EN 15635 czy wytycznymi BHP dotyczącymi składowania materiałów drewnopochodnych) priorytetem jest stabilność stosu oraz łatwość obsługi ręcznej. Przekroczenie zalecanych 2,50 m nie tylko łamie dobre praktyki branżowe, ale wręcz tworzy sytuację, w której zwykła codzienna praca zamienia się w potencjalne źródło wypadku. Z mojego doświadczenia wynika, że błędy te wynikają głównie z nieuwzględnienia specyfiki płyt stolarskich – ich ciężaru, śliskiej powierzchni i tendencji do przesuwania się. Ostatecznie, tylko przy wysokości 2,50 m można połączyć efektywność magazynowania z bezpieczeństwem i szybkim dostępem do każdej płyty.