Do piłowania drewna wilgotnego najczęściej stosuje się tarcze o niewielkiej liczbie dużych zębów, z szerokimi przestrzeniami między nimi – dokładnie taką jak Tarcza 1. Taki kształt zębów i ich rozmieszczenie ułatwia usuwanie wiórów i wilgotnych resztek drewna, które mogłyby się łatwo zapychać podczas pracy tarczami o drobniejszym uzębieniu. Moim zdaniem, to rozwiązanie jest najbardziej praktyczne właśnie przy surowym, mokrym drewnie, które jeszcze nie zdążyło przeschnąć – wtedy wióry są ciężkie, kleiste i potrafią skutecznie zatrzymać tarczę. Z mojego doświadczenia wynika, że tarcze z dużymi zębami lepiej „gryzą” materiał, a silniejsze wyrzucanie wiórów sprawia, że piłowanie nie jest męczące dla maszyny i operatora. Warto też dodać, że takie tarcze są zgodne z zaleceniami producentów pił i z normami branżowymi, gdzie do drewna świeżego czy mokrego nie poleca się drobnych i ciasno rozstawionych zębów. Co ciekawe, popularne w branży tartacznej rozwiązania technologiczne często bazują na tego typu tarczach, bo po prostu są najwydajniejsze i najbardziej niezawodne w codziennym użyciu. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo – mniej zębów oznacza także mniejszy opór, co znacząco zmniejsza ryzyko odbicia tarczy czy zakleszczenia w materiale.
Wybierając tarczę do cięcia drewna wilgotnego, łatwo można się pomylić sugerując się liczbą zębów albo wydawać by się mogło, że im drobniejsze zęby, tym lepiej – przecież daje to ładniejsze, gładsze cięcie. Jednak w praktyce, kiedy drewno jest mokre albo nawet lekko żywiczne, drobne zęby, typowe w tarczach przeznaczonych do drewna suchego, bardzo szybko się zapychają. W efekcie cięcie staje się ciężkie, piła się grzeje, pojawia się ryzyko przypalenia obrabianego materiału, a nawet uszkodzenia maszyny. To częsty błąd – utożsamianie uniwersalności zęba z jego efektywnością w każdych warunkach. Tarcze o dużej liczbie zębów, takie jak często wybierane do precyzyjnego cięcia, są po prostu niepraktyczne przy wilgotnym materiale: zamiast sprawnie odprowadzać wióry, one je „mielą” i blokują. Kolejna sprawa – tarcze segmentowe, które czasem ktoś poleca do twardych materiałów (np. betonu czy metalu), nie sprawdzają się w drewnie, bo nie mają odpowiedniej geometrii zęba i często prowadzą do rozszarpywania surowca. W szkolnictwie branżowym i kursach BHP wyraźnie podkreśla się, że do drewna mokrego wybieramy tarczę o niewielkiej liczbie dużych zębów, z szerokimi przestrzeniami między nimi. To nie tylko efektywność, ale i wyraźne ograniczenie ryzyka zakleszczeń oraz nagrzewania narzędzia. Gdy na placu budowy czy w warsztacie widzę, jak ktoś próbuje ciąć mokre drewno tarczą do cięcia precyzyjnego lub segmentową, od razu wiem, czym to się skończy – spadkiem wydajności i irytacją. Podsumowując, wybór tarczy nie może być przypadkowy – praktyka i wytyczne producentów bardzo wyraźnie to akcentują.