Snycerka to dokładnie ta technika, którą powinno się wykorzystywać w przypadku naprawy uszkodzonych zdobień mebla, które mają kształt wklęsłych lub wypukłych form rzeźbiarskich. Cała sztuka polega tutaj na ręcznym rzeźbieniu w drewnie, często z użyciem dłut, żłobików czy nawet specjalnych noży snycerskich. Snycerka pozwala odtworzyć bardzo złożone detale, ornamenty, głowy lwów, liście akantu, wszelkie reliefy, które są typowe dla bardziej ozdobnych mebli – od baroku, przez rokoko, aż po eklektyzm. Z mojego doświadczenia wynika, że przy konserwacji zabytków, kiedy oryginalny element jest uszkodzony, snycerz dobiera odpowiedni kawałek drewna, rekonstruuje brakujący fragment zgodnie ze wzorem i dba o to, by faktura oraz kształt pasowały do reszty. Najlepsi fachowcy współcześnie korzystają też czasami z dokumentacji fotograficznej lub rysunków technicznych, by jak najwierniej oddać charakter oryginału. Snycerka nie tylko wymaga precyzji, ale i wyczucia stylu – bardzo często naprawiana część musi być potem odpowiednio wykończona, np. bejcowana, politurowana czy patynowana, żeby nie odróżniała się od reszty. To właśnie dlatego ta technika jest fundamentem renowacji mebli artystycznych, zgodnie z zasadami ochrony dziedzictwa kulturowego.
Wiele osób myli czasem techniki zdobnicze, zwłaszcza kiedy chodzi o naprawy artystycznych mebli, gdzie występują różnego rodzaju ubytki czy zniszczenia. Intarsja i inkrustacja to dwa bardzo zbliżone pojęcia – w obu przypadkach chodzi o zdobienie płaszczyzn mebla poprzez wklejanie różnobarwnych kawałków drewna lub innych materiałów, takich jak kość, masa perłowa albo metal. Ich celem jest tworzenie płaskich, graficznych wzorów – tak zwanych kompozycji geometrycznych, florystycznych lub nawet scen rodzajowych. Jeśli ktoś spróbowałby tymi technikami naprawić uszkodzenie polegające na ubytku w rzeźbionym, wypukłym lub wklęsłym reliefie, to efekt byłby zupełnie niezgodny ze stanem pierwotnym mebla. To trochę jakby łatać dziurę na rzeźbionej nodze stołu kawałkiem forniru – nie tędy droga. Fladrowanie natomiast to zupełnie inna bajka – to technika wykańczania powierzchni drewna, polegająca na malarskim odwzorowaniu słojów cenniejszych gatunków drewna na tańszym materiale, by uzyskać efekt iluzji. Tu nie ma mowy o żadnym rzeźbieniu czy naprawie złożonych form. Z mojego punktu widzenia te wątpliwości wynikają często z mylenia pojęć – wystarczy spojrzeć na rzemieślników pracujących w konserwacji mebli zabytkowych: gdy mają do czynienia z uszkodzoną rzeźbioną nogą czy frontem, sięgają po snycera, a nie intarsjatora czy malarza od fladrowania. To standardowa dobra praktyka w branży.