Do usunięcia wady pokazanej na pierwszym rysunku, czyli typowego sęka zwanego również wrakiem sęka lub gniazdem po sęku, najlepiej zastosować zaprawkę wręgową – taką, jak pokazano na rysunku 3. Jest to rozwiązanie, które od lat stosuje się w stolarstwie przy naprawie defektów o podłużnym, wrzecionowatym kształcie, szczególnie w drewnie miękkim. Ta metoda nie tylko dobrze maskuje ubytek, ale przede wszystkim przywraca wytrzymałość mechaniczną elementu i pozwala zachować estetykę powierzchni – bo kształt zaprawki jest zbliżony do naturalnego rysunku drewna. W praktyce, przy dobrze dopasowanej zaprawce wręgowej, praktycznie nie widać śladu po naprawie, zwłaszcza po wykończeniu lakierem czy bejcą. Jest to też sposób rekomendowany w branży, np. według normy PN-EN 1310 o ocenie wad drewna oraz instrukcji ITD. Moim zdaniem, jeśli komuś zależy na długotrwałym i solidnym efekcie, to właśnie taki rodzaj zaprawki daje najwięcej pewności. Warto też pamiętać, że odpowiednie przygotowanie otworu pod zaprawkę oraz spasowanie słojów to klucz do porządnej roboty. Takie naprawy często spotyka się w meblach z litego drewna i stolarce okiennej – i tam właśnie wręgowe zaprawki sprawdzają się najlepiej.
Usunięcie wady po sęku, takiej jak pokazana na rysunku, wymaga zastosowania odpowiedniej zaprawki, by efekt zarówno wizualny, jak i wytrzymałościowy był zadowalający. Częstym błędem jest wybór zaprawki walcowej (okrągłej), bo wydaje się najprostsza w wykonaniu – po prostu wycina się otwór i wkleja odpowiedni kołek. Jednak okrągła zaprawka nie nadaje się do gniazd po sękach o wrzecionowatym, podłużnym kształcie, bo pozostawia widoczne granice i nie odtwarza naturalnego przebiegu słojów. W efekcie naprawa jest bardzo rzucająca się w oczy i wygląda nienaturalnie – moim zdaniem takie podejście to typowa pułapka dla początkujących. Zaprawki prostokątne (np. lamelki) czy klinowe też nie spełniają swojej roli w przypadku tego typu ubytków, bo nie da się ich dobrze osadzić w owalnym gnieździe po sęku, przez co tracą kontakt z podłożem i mogą wypadać lub rozsychać się. Spotkałem się też z opinią, że dowolna zaprawka wystarczy, byle była z tego samego gatunku drewna – ale to nieprawda, bo kształt i układ słojów mają ogromne znaczenie dla finalnego efektu. Branżowe standardy wyraźnie mówią, że przy ubytkach po sękach stosuje się zaprawki wręgowe, bo tylko one pozwalają na zachowanie struktury drewna i trwałości naprawy. Z mojego doświadczenia wynika, że dobór złego typu zaprawki to nie tylko gorszy wygląd, ale też ryzyko pęknięć lub obluzowania podczas eksploatacji. Dlatego zawsze warto przeanalizować, jaki charakter ma wada i dopasować zaprawkę do jej kształtu i położenia – to podstawa w dobrej praktyce stolarskiej.