Kąpiel w nafcie i benzynie ekstrakcyjnej to sprawdzony i skuteczny sposób konserwowania okuć stalowych. Stosuje się ją głównie po to, żeby dokładnie oczyścić stalowe elementy z resztek starych smarów, zabrudzeń czy nawet niewielkich ognisk korozji. Takie działanie jest nie tylko zgodne z zaleceniami producentów okuć, ale też polecane przez doświadczonych konserwatorów – wynika to z właściwości tych rozpuszczalników, które penetrują nawet trudno dostępne zakamarki. Po kąpieli w nafcie lub benzynie stal otrzymuje nie tylko czystą powierzchnię, ale również zabezpieczenie przed korozją – na powierzchni zostaje cienki film ochronny. W praktyce, na wielu warsztatach szkolnych i u rzemieślników, takie kąpiele wykonuje się regularnie przed dalszymi działaniami konserwacyjnymi, np. smarowaniem lub lakierowaniem. Moim zdaniem, najlepsze efekty w dłuższej perspektywie daje właśnie dogłębne oczyszczenie, bo nie maskuje się rdzy, tylko usuwa jej przyczyny. Co ciekawe, nafta i benzyna nie reagują z większością powłok stalowych, więc nie ma ryzyka uszkodzenia okuć. Warto jeszcze dodać, że taka metoda występuje w wielu branżowych instrukcjach utrzymania ruchu i konserwacji maszyn – nie tylko w budowlance, ale też w mechanice czy nawet technice kolejowej. Dobrze znać i regularnie stosować tę procedurę w praktyce.
Wiele osób intuicyjnie sięga po różne metody konserwacji stalowych okuć, ale nie wszystkie z nich są faktycznie skuteczne albo uniwersalne. Przykładowo, pokrycie smarem silikonowym sprawdzi się raczej przy elementach plastikowych lub gumowych, ale w przypadku stali nie zapewnia długotrwałej ochrony przed korozją – silikon jest też słabym rozpuszczalnikiem, nie penetruje zanieczyszczeń i nie usuwa rdzy, po prostu je maskuje. Często spotykałem się z opinią, że na pierwszy rzut oka powierzchnia wygląda na zadbaną, ale tak naprawdę pod warstwą smaru proces korozji może dalej postępować. Z kolei przemycie chemicznym odrdzewiaczem wydaje się dobrym pomysłem na usunięcie ognisk rdzy, ale takie odrdzewiacze najczęściej mają silne działanie kwasowe i nie nadają się do codziennej konserwacji – to raczej zabieg interwencyjny niż rutynowy. Ich zastosowanie wymaga dokładnego płukania i neutralizacji, bo pozostawienie resztek środka może prowadzić do dalszego niszczenia metalu. Co do szlifowania papierem ściernym o granulacji 120 – to już jest rozwiązanie typowo mechaniczne i dosyć inwazyjne. Można nim usunąć rdzę lub stare powłoki, ale przy okazji łatwo uszkodzić powierzchnię, a nawet zmienić wymiar elementu, co w przypadku okuć może być bardzo problematyczne. Tego typu szlifowanie jest czasochłonne i wymaga sporej precyzji, a przecież celem konserwacji nie jest ścieranie, tylko zachowanie oryginalnych właściwości elementu. Moim zdaniem najczęstszy błąd to mylenie konserwacji z naprawą – prawidłowa konserwacja to działanie zapobiegawcze i delikatne, bez agresywnych środków czy narzędzi mechanicznych. Branżowe standardy konserwacyjne, zarówno w budownictwie jak i energetyce, jasno wskazują na metody chemiczne, zwłaszcza naftę i benzynę ekstrakcyjną, jako optymalne do regularnego czyszczenia i zabezpieczania stalowych okuć.