Konik rzeczywiście wymaga najczęstszego smarowania wśród wymienionych zespołów tokarki. To nie jest przypadek, bo śruba Pinola, która znajduje się w koniku, pracuje praktycznie za każdym razem, gdy przesuwasz konik czy mocujesz detal do obróbki. Z mojego doświadczenia, jeśli ktoś zaniedba codzienne smarowanie konika, to bardzo szybko pojawiają się pierwsze oznaki zużycia – charakterystyczne skrzypienie, opory przy przesuwaniu albo nawet zacięcia. To od razu wpływa na precyzję ustawień podczas toczenia, a czasem kończy się poważniejszą awarią. W branży to wręcz standard, że konik smaruje się przed każdą zmianą pracy – nie tylko dla wydłużenia żywotności samej śruby Pinola, ale też dla bezpieczeństwa operatora i dokładności obróbki. Trochę tak jak z codzienną kontrolą hamulców w samochodzie – nie warto ryzykować. Producenci obrabiarek i instrukcje serwisowe zawsze podkreślają: konik traktuj priorytetowo. To niby mały zespół, ale jak coś pójdzie nie tak, to koszt i nerwy idą w górę. Takie są realia warsztatu. Przy okazji, jeśli dobrze dbasz o konik, to unikasz problemów z niekontrolowanym przesuwaniem się detalu, co przy toczeniu jest po prostu kluczowe.
Wiele osób, zwłaszcza na początku nauki, zakłada że to suport albo łożyska wymagają najczęstszego smarowania – w końcu to one są często poruszane podczas pracy tokarki. Jednak takie myślenie wynika często z uproszczenia i nieznajomości dokładnych instrukcji serwisowych oraz praktyki warsztatowej. Suport, choć rzeczywiście jest elementem ruchomym, ma określoną procedurę smarowania: prowadnice smaruje się co 6 tygodni, a zębatkę nawet tylko co 6 miesięcy. Taka częstotliwość sprawdza się, bo te elementy pracują w bardziej kontrolowanych warunkach i nie są aż tak narażone na szybkie zużycie jak śruba Pinola w koniku. Zębatka również, choć ważna dla ruchu suportu, nie jest elementem wymagającym częstych interwencji, a jej smarowanie ogranicza się do kilku razy w roku. Łożyska (np. w skrzynce przekładniowej) smaruje się jeszcze rzadziej – po pierwszym uruchomieniu i potem co 60 dni, czyli w praktyce rzadziej niż pozostałe części. Wynika to z ich konstrukcji, większej pojemności smaru i zamkniętej budowy. Typowym błędem jest także myślenie, że częściej smarujemy te zespoły, które są bardziej skomplikowane lub najważniejsze dla pracy maszyny – w rzeczywistości chodzi przede wszystkim o tempo zużycia powierzchni współpracujących i specyfikę codziennego użytkowania. Regularne smarowanie konika przed każdą pracą to właśnie ta różnica, która decyduje o bezawaryjności i precyzji. Brak tej wiedzy może prowadzić do szybkiego zużycia tej części, co niestety bywa później kosztowną lekcją dla operatora.