To jest dokładnie sedno sprawy, jeśli chodzi o sosnowe deski podłogowe. Drewno sosnowe, jak wiele innych gatunków iglastych, ma bardzo wyraźnie zarysowane słoje – czyli warstwy drewna wczesnego (jaśniejszego, bardziej porowatego, powstającego wiosną) i późnego (ciemniejszego, twardszego, powstającego latem). Przez to, że drewno wczesne jest dużo mniej odporne na ścieranie niż drewno późne, po latach użytkowania podłogi – szczególnie tam, gdzie dużo się chodzi, np. w korytarzach czy salonie – zaczyna się ono szybciej wycierać. Tworzą się charakterystyczne bruzdy biegnące wzdłuż słojów. To naprawdę bardzo częsty widok w starszych domach i mieszkaniach z oryginalną podłogą sosnową. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet przy regularnej pielęgnacji czy lakierowaniu, ten efekt z czasem i tak się pojawi – po prostu wynika z budowy drewna. W dobrych praktykach parkieciarskich zaleca się stosowanie twardszych gatunków drewna w miejscach o dużym natężeniu ruchu, a jeśli już musi być sosna, to warto częściej cyklinować i konserwować podłogę, ale całkowicie nie da się tego zjawiska wyeliminować. W normach dotyczących drewna (np. PN-EN 350-2) opisuje się właśnie takie różnice odporności między wczesnym a późnym drewnem. Fajnie to znać, bo pozwala świadomie wybierać materiały – i nie mieć potem rozczarowania, że coś się stało z podłogą, mimo że wszystko niby było robione dobrze.
Wiele osób widząc bruzdy na starej, sosnowej podłodze, naturalnie myśli o czynnikach zewnętrznych: wilgotności, temperaturze czy nawet zaniedbaniach w konserwacji. To są typowe skojarzenia, bo przecież drewno reaguje na otoczenie. Jednak w tym przypadku to nie zmienna wilgotność powietrza ani wahania temperatury są główną przyczyną powstawania bruzd wzdłuż słojów. Owszem, drewno pracuje pod wpływem wilgoci i temperatury, może pękać, paczyć się albo wypaczać, ale efektem tego są raczej szczeliny między deskami, podnoszenie się fragmentów podłogi czy ogólne wybrzuszenia, a nie specyficzne bruzdy wzdłuż słojów. Z kolei argument o niewłaściwej konserwacji też nie jest tutaj trafny – nawet przy najlepszych środkach pielęgnacyjnych, jeśli drewno samo w sobie ma różne strefy twardości, to i tak te miękkie miejsca szybciej się wytrą. Częstym błędem myślowym jest przekonanie, że każda wada podłogi to efekt złej pielęgnacji, a przecież czasem winna jest sama natura materiału. Różnica odporności na ścieranie drewna wczesnego i późnego jest cechą fizyczną sosny – można ją trochę zniwelować przez odpowiedni dobór wykończenia czy częstsze cyklinowanie, jednak nie da się całkowicie usunąć tego zjawiska. To właśnie dlatego w branży zaleca się stosowanie twardszych gatunków drewna w miejscach intensywnie eksploatowanych. W codziennej praktyce parkieciarskiej to właśnie znajomość takich właściwości drewna pozwala na dobre doradztwo klientom i unikanie w przyszłości rozczarowań związanych z naturalnym zużyciem podłogi.