Dokładnie takie podejście jak wybrałeś, czyli zeszlifowanie nierówności i późniejsze przywrócenie odpowiedniego wymiaru prowadnicy przez metalizację natryskową, jest uznawane za jedną z najbardziej skutecznych i profesjonalnych metod naprawy zużytych prowadnic w tokarce suportowej. To rozwiązanie wynika z faktu, że same rysy i zadziory nie tylko obniżają jakość obróbki, ale też prowadzą do szybszego zużywania się innych elementów maszyny, zwiększają tarcie i mogą nawet powodować zacięcia. Najpierw usuwa się uszkodzenia mechaniczne przez precyzyjne zeszlifowanie – to ważne, żeby zachować geometrię prowadnicy. Później stosuje się metalizację natryskową, która pozwala na odbudowanie warstwy materiału do fabrycznych wymiarów. Według wielu instrukcji serwisowych, właśnie ta metoda umożliwia nie tylko naprawę, ale trochę przedłuża żywotność maszyny, bo nowa warstwa często ma lepsze właściwości ślizgowe. W warsztatach narzędziowych to jest w zasadzie standard – naprawia się tak prowadnice, ślizgi i podobne części. Często spotyka się z tym w remontach kapitalnych maszyn. Moim zdaniem, warto pamiętać, że takie działania są zgodne z normami jakości ISO dotyczącymi konserwacji i napraw sprzętu mechanicznego. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że po takiej naprawie suport znowu chodzi płynnie, a obróbka wraca na wysoki poziom, bo geometria prowadnicy jest jak nowa.
Zadania związane z naprawą prowadnic to rzeczywistość codzienna w każdym porządnym warsztacie. Często pojawia się pokusa, żeby wymieniać całe podzespoły lub stosować proste 'obejścia', ale prawda jest taka, że nie zawsze jest to zasadne albo w ogóle możliwe. Wymiana suportu narzędziowego, choć brzmi logicznie, w rzeczywistości nie rozwiązuje problemu zużytych prowadnic. To trochę tak, jakby wymienić kierownicę w rowerze, kiedy zużyte są łożyska w piaście – problem zostaje, a koszty rosną. Zamocowanie tulei podpierającej toczony przedmiot również nie ma wpływu na stan prowadnic. Tuleja wspiera tylko obrabiany detal, zapobiegając drganiom czy ugięciom, ale nie przywraca gładkości ani nie naprawia powierzchni ślizgowej suportu – to zupełnie inny temat. Jeśli zaś chodzi o naprawę przez samo skrobanie i szlifowanie, to niestety jest to metoda połowiczna – pozwala usunąć jedynie niewielkie nierówności czy zadziory, ale w sytuacji, gdy są głębokie rysy i doszło do znaczącej utraty materiału, nie da się już odtworzyć wymiaru nominalnego prowadnicy tylko przez skrobanie. Maszyna po takiej 'naprawie' będzie działała dalej wadliwie, bo prowadnica będzie miała luz lub złe przyleganie. Często spotykam się z takim błędem myślowym: skoro prowadnica źle wygląda, to wystarczy ją trochę przeszlifować i po problemie, ale to tylko złudzenie – bez odbudowy warstwy materiału tracimy geometrię i precyzję prowadzenia. Dobre praktyki branżowe i standardy techniczne wyraźnie wskazują, by po wstępnym szlifowaniu lub skrobaniu odtwarzać wymiar przez napawanie, metalizację natryskową lub podobne zabiegi przywracające materiał. Dopiero wtedy można liczyć na pełną funkcjonalność i trwałość tak naprawianej prowadnicy. To nie są tanie rzeczy, ale po prostu innej drogi nie ma, jeśli chcemy utrzymać tokarkę w naprawdę dobrym stanie.