To jest właśnie klasyka problemów z drewnem litym. Pęknięcia na wąskiej czołowej płaszczyźnie płyty stołu najczęściej pojawiają się, kiedy materiał miał zbyt wysoką wilgotność w momencie obróbki czy montażu. Drewno żyje – reaguje na zmiany wilgotności otoczenia, oddaje lub pobiera wilgoć. Jeśli płyta została wykonana z drewna, które nie zostało odpowiednio wysuszone (czyli miało za wysoką wilgotność), to po zamontowaniu w ogrzewanym pomieszczeniu drewno zaczyna gwałtownie oddawać wodę do otoczenia. To powoduje jego kurczenie się, a głównie na końcach włókien – tam, gdzie jest właśnie ta wąska czołówka – pojawiają się pęknięcia. W branży przyjmuje się, że drewno przeznaczone do wnętrz powinno mieć wilgotność około 8-12%. Kiedy ten parametr jest przekroczony, ryzyko pękania czy wypaczania znacząco rośnie. Moim zdaniem, kto raz widział popękany blat, ten już zawsze będzie mierzył wilgotność materiału przed pracą. Dobrą praktyką jest sezonowanie i kontrolowanie wilgotności drewna specjalnym miernikiem – to nie jest fanaberia, tylko podstawa rzetelnej roboty stolarskiej. Niby szczegół, a jednak to podstawa jakości w każdym porządnym warsztacie.
Wydaje się, że pęknięcia na czołowej płaszczyźnie płyty mogą wynikać z różnych czynników, ale nie wszystkie intuicyjne odpowiedzi są trafne. Z mojego doświadczenia często spotykam się z przekonaniem, że to niska wilgotność powietrza w pomieszczeniu czy brak ogrzewania powodują takie uszkodzenia. Tymczasem to tylko pośrednie czynniki. Brak ogrzewania zwykle prowadzi do wyższej wilgotności powietrza, ale drewno lite najczęściej pęka wtedy, gdy gwałtownie się kurczy po wyschnięciu – czyli wtedy, gdy początkowo miało za dużo wody w sobie. Za wysoka wilgotność otoczenia może być problemem, ale raczej powoduje puchnięcie, odkształcenia albo nawet rozwój grzybów, a nie pęknięcia na czole. Z kolei zbyt niska wilgotność materiału w momencie produkcji raczej nie wywoła pęknięć – drewno będzie już suche i stabilne, więc nie będzie miało tendencji do dalszego kurczenia się. Typowym błędem myślowym jest utożsamianie pęknięć jedynie z warunkami użytkowania mebla, a nie z jego przygotowaniem. W praktyce kluczowe jest, by drewno zanim trafi do warsztatu, a później do klienta, było odpowiednio wysuszone w suszarni do poziomu zgodnego ze standardami branżowymi – to naprawdę robi różnicę. Jeśli nie zadbamy o właściwe sezonowanie i pomiar wilgotności przed montażem, to nawet najlepsze warunki w pomieszczeniu nie ochronią nas przed pęknięciami. Wniosek z tego taki, że problem najczęściej zaczyna się już na etapie przygotowania surowca.