Usunięcie starej powłoki mechanicznie i naniesienie nowej jest zdecydowanie najlepszym i najczęściej stosowanym sposobem przy renowacji przezroczystych powłok lakierniczych na całej powierzchni elementu. Przede wszystkim chodzi o to, że stara powłoka, która jest już mocno uszkodzona, nie zapewnia odpowiedniej przyczepności i trwałości dla kolejnych warstw, nawet jeśli wygląda na nienaruszoną w niektórych miejscach. Mechaniczne usuwanie, czyli szlifowanie papierem ściernym (np. P320-P500), pozwala pozbyć się całkowicie starego lakieru, zarysowań, przebarwień czy mikropęknięć. W moim odczuciu to jedyna metoda, która daje gwarancję, że nowa powłoka będzie miała właściwe podłoże i nie zacznie się łuszczyć czy odparzać po kilku miesiącach. W praktyce, nawet producenci samochodów oraz warsztaty blacharsko-lakiernicze wskazują tę metodę jako podstawę renowacji powierzchniowej na elementach typu maska, dach czy drzwi. Z własnego doświadczenia wiem, że często pomijanie tego etapu skutkuje powstawaniem pęcherzy lub brakiem połysku po krótkim czasie eksploatacji. Warto także pamiętać o dokładnym odtłuszczeniu po szlifowaniu i zastosowaniu odpowiedniego podkładu, co jest standardem w profesjonalnych zakładach lakierniczych. To naprawdę nie jest miejsce na półśrodki czy skróty, bo efekty takich napraw wychodzą bardzo szybko na jaw.
Wiele osób sądzi, że można naprawić uszkodzone przezroczyste powłoki w prostszy sposób, na przykład przez zwilżenie starej warstwy rozpuszczalnikiem albo nawet próbę jej odświeżenia kwasem szczawiowym. Niestety, to bardzo częsty błąd myślowy wśród początkujących lakierników czy osób, które nie miały do czynienia z pełną regeneracją lakieru bezbarwnego. Rozpuszczalnik faktycznie powoduje lekkie rozmiękczenie lakieru, ale absolutnie nie przywraca mu właściwości ochronnych czy estetycznych, a dodatkowo może prowadzić do niekontrolowanych uszkodzeń podłoża lub przebarwień. Z kolei stosowanie kwasu szczawiowego czy innych środków chemicznych, choć czasem pomaga przy usuwaniu osadów czy plam z powierzchni lakieru, nie nadaje się do naprawy głębokich uszkodzeń powłoki na całej powierzchni. To trochę jakby próbować odnowić zużytą farbę tylko przez jej przepłukanie – efekt będzie chwilowy i raczej kosmetyczny, bez trwałej poprawy. Natomiast zaprawianie ubytków szpachlą może i ma sens przy uszkodzeniach punktowych (np. rysy aż do podkładu, drobne wgniecenia), ale absolutnie nie w przypadku, gdy cała powierzchnia wymaga odnowienia powłoki przezroczystej. Szpachla po nałożeniu wymaga potem pełnego odtworzenia całej struktury lakierniczej, co i tak sprowadza się koniec końców do usunięcia starej powłoki i położenia nowej. Moim zdaniem powielanie takich mitów prowadzi tylko do strat czasu i pieniędzy, a efekt końcowy często odbiega od oczekiwań klienta czy standardów jakości. Profesjonalne podejście zawsze bazuje na dokładnym przygotowaniu powierzchni – czyli mechaniczne usunięcie starej warstwy i nałożenie nowej, zgodnie ze sztuką lakierniczą i zaleceniami producentów materiałów. To jedyna droga do uzyskania trwałej, estetycznej i odpornej powłoki przezroczystej.