Kontrola jako ostatni etap procesu technologicznego produkcji drzwi jest absolutnie kluczowa i to nie tylko według szkolnych podręczników, ale i praktyki warsztatowej. Po wszystkich operacjach takich jak piłowanie, okleinowanie czy okuwanie, trzeba przecież sprawdzić dokładność wykonania każdego detalu – od wymiarów po jakość wykończenia powierzchni. Moim zdaniem bez tego kroku nie ma co mówić o solidnym produkcie, bo nawet jeśli wcześniejsze etapy były wykonane dobrze, zawsze może się pojawić coś, co wymaga poprawki. Kontrola pozwala też wychwycić ewentualne uszkodzenia, niedoróbki czy nawet pomyłki w montażu okuć. Z doświadczenia wiem, że firmy stawiające na jakość mają bardzo rozbudowane procedury kontroli – często przy końcu linii produkcyjnej stoi ktoś z miarką, kątownikiem i listą kontrolną, kto dokładnie sprawdza zgodność drzwi ze specyfikacją zamówienia. Dobre praktyki branżowe mówią nawet o kilku poziomach kontroli, w tym o tzw. kontroli końcowej, która decyduje o dopuszczeniu produktu do sprzedaży czy dalszego montażu. Tak więc, bez kontroli nie ma co wypuszczać drzwi dalej – zawsze na końcu powinien być ostatni rzut oka fachowca.
Patrząc na proces technologiczny produkcji drzwi, łatwo popełnić błąd, myśląc, że takie czynności jak trasowanie, magazynowanie czy struganie mogą zamykać cały cykl. Trasowanie, choć bardzo istotne, wykonuje się raczej na wcześniejszych etapach – to wyznaczenie linii i punktów pod dalszą obróbkę, nigdy zaś na końcu. Z doświadczenia wynika, że osoby uczące się zawodu często mieszają kolejność tych czynności, bo trasowanie wydaje się „kończyć” pewien etap, ale w realnych warunkach warsztatowych to raczej wstęp do dalszych prac. Struganie grubościowo-szerokościowe to natomiast typowa operacja obróbki wstępnej, mająca wyrównać powierzchnię i nadać ostateczne wymiary elementom drzwi przed dalszym sklejaniem, okleinowaniem czy nawet montażem okuć. Magazynowanie z kolei to czynność logistyczna, a nie stricte technologiczny etap wykańczania drzwi – drzwi gotowe mogą trafić do magazynu, ale zawsze po końcowej kontroli jakości. Niestety, spotkałem się już z przypadkami, gdzie brak ostatecznej kontroli skutkował poważnymi reklamacjami, bo produkt trafił do magazynu z ukrytymi wadami. W branży meblarskiej, drzwiowej czy stolarskiej standardem jest, by produkt był poddany bardzo drobiazgowej kontroli na samym końcu. Często to właśnie na tym etapie wykrywa się mikropęknięcia, błędy montażowe czy niedoskonałości lakieru. Zatem brak tego etapu to prosta droga do poważnych problemów jakościowych – stąd odpowiedź wskazująca na inną czynność niż kontrola jako ostatnią jest po prostu niezgodna z dobrą praktyką i logiką procesów produkcyjnych.