Struganie wyrównujące to taka trochę podstawa obróbki drewna litego, jeśli zależy nam na uzyskaniu równej, prostej płaszczyzny. Cała ta operacja polega na tym, żeby zniwelować wszelkie wygięcia, skręcenia czy krzywizny, które drewno naturalnie ma po przetarciu. Wyrówniarka, bo tak potocznie nazywamy strugarkę wyrównującą, pozwala opracować jedną płaszczyznę na tyle dokładnie, że staje się ona bazą do dalszej obróbki (np. do strugania grubościowego). Bez tej operacji można zapomnieć o solidnym, dokładnym montażu w stolarstwie czy ciesielstwie – nic się wtedy nie spasuje, a elementy będą "pływać". Moim zdaniem wielu niedoświadczonych majstrów pomija wyrównywanie i od razu struga na grubościówce, co prowadzi do problemów z dokładnością. W profesjonalnych warsztatach zawsze zaczyna się od strugania wyrównującego, bo tylko wtedy mamy pewność, że reszta wymiarów będzie odniesiona do faktycznie płaskiej bazy. Takie praktyki są nie tylko zalecane przez normy branżowe, ale też po prostu ułatwiają życie - przy dokładnym spasowaniu klejenie, montaż czy późniejsze wykańczanie idzie dużo sprawniej. Fajnie też pamiętać, że dobre przygotowanie płaszczyzny bazowej wpływa na jakość całego wyrobu – od stabilności aż po estetykę wykonania.
Wielu uczniów i początkujących stolarzy potrafi się pogubić w wyborze właściwej operacji, która zapewni idealnie płaską płaszczyznę w drewnie litym. Piłowanie prostoliniowe, choć wydaje się kuszące, służy głównie do przycinania desek na określone wymiary i uzyskiwania prostych krawędzi, ale nie zapewnia idealnej płaskości powierzchni – zostają po nim zwykle ślady piły, a drewno może się nadal wywijać. Piłowanie formatowe to bardzo podobna sprawa: świetnie nadaje się do wycinania elementów o określonym formacie, zwłaszcza w płytach drewnopochodnych, ale nie gwarantuje lokalnej płaskości i nie wyrównuje niedoskonałości samej deski. Struganie grubościowe natomiast daje idealną powtarzalną grubość na całej długości elementu, jednak opiera się na jednej płaszczyźnie jako bazie – jeśli ta jest krzywa, cała operacja powieli ten defekt po drugiej stronie. To typowy błąd: pominięcie wcześniejszego wyrównania skutkuje potem problemami przy montażu i tracimy czas na poprawki. W praktyce, tylko struganie wyrównujące pozwala uzyskać płaszczyznę referencyjną, od której zaczyna się dalsza praca. Słyszałem już wiele razy, że ktoś próbował osiągnąć płaskość przez samo struganie grubościowe i efektem było drewno, które dalej miało wypaczenia i nie trzymało kąta. Dobre praktyki stolarskie jasno mówią: najpierw wyrówniarka, potem inne operacje. Pominięcie tego etapu prowadzi do błędów w wymiarowaniu, problemów z sztywnością konstrukcji i ogólnie słabszej jakości wyrobów. W moim odczuciu to jedna z podstawowych rzeczy, którą powinien zrozumieć każdy, kto chce mieć porządną bazę w drewnie litym.