Właśnie tak, rozcieńczanie lakieru do lepkości roboczej powinno odbywać się bezpośrednio po oznaczeniu lepkości. To jest taki moment, kiedy naprawdę wiadomo, z czym się pracuje – lepkość lakieru decyduje przecież o tym, jak będzie się on nakładał, rozlewał oraz jak będzie wyglądać powłoka po wyschnięciu. Standardy branżowe, szczególnie te dotyczące prac lakierniczych w motoryzacji czy stolarstwie, wyraźnie podkreślają wagę tego etapu. Jeśli najpierw zbadasz lepkość lakieru za pomocą kubka wypływowego lub innego przyrządu, masz pewność, ile rozcieńczalnika faktycznie potrzeba, żeby uzyskać optymalną konsystencję. Moim zdaniem to trochę jak z ciastem – nie dolewasz mleka na oko, tylko patrzysz, czy masa ma odpowiednią gęstość. Dzięki temu nie tylko unikniesz błędów przy aplikacji, ale też oszczędzasz materiał i czas. Z mojego doświadczenia, ignorowanie tej kolejności często skutkuje problemami – źle rozcieńczony lakier może źle się rozprowadzać, tworzyć zacieki albo odwrotnie: być zbyt gęsty i źle się rozpływać. Poza tym, dobrą praktyką jest prowadzenie zapisków dotyczących lepkości przy różnych temperaturach pracy, bo to potrafi się zmieniać i wpływać na ostateczny efekt. Lepkość robocza to właściwie taki złoty środek pomiędzy wydajnością, a jakością – dlatego tak ważne jest, żeby rozcieńczać lakier dopiero, gdy dokładnie się ją sprawdzi.
Zaskakująco często zdarza się, że ludzie mylą kolejność czynności podczas przygotowania lakieru do aplikacji. Kluczową rzeczą jest zrozumienie, że proces rozcieńczania lakieru nie polega na domysłach ani nie powinien być wykonywany rutynowo po prostych czynnościach, takich jak usunięcie kożucha, otwarcie opakowania czy nawet samo wymieszanie produktu. Usunięcie kożucha to tylko etap higieniczny – zabezpiecza przed niepożądanymi zanieczyszczeniami, ale nie mówi nic o rzeczywistej lepkości lakieru. Po prostu dzięki temu masz pewność, że nie trafi się do mieszanki stara, zaschnięta warstwa, ale na tym etapie nie wiesz jeszcze, jaka jest aktualna konsystencja produktu. Wymieszanie lakieru to z kolei czynność absolutnie niezbędna, bo komponenty mogą się rozwarstwiać podczas przechowywania, jednak samo wymieszanie również nie daje pewności, że możesz już rozcieńczać – nie znasz jeszcze właściwości cieczy, zwłaszcza jeśli temperatura otoczenia się zmienia lub lakier stoi od dłuższego czasu. Otworzenie opakowania jest wręcz czynnością oczywistą i nie ma żadnego związku z oceną, ile rozcieńczalnika potrzeba, by osiągnąć lepkość roboczą. Typowy błąd myślowy polega na założeniu, że wszystkie te czynności automatycznie prowadzą do gotowości lakieru do pracy, a to właśnie oznaczenie lepkości jest momentem decydującym. Bez tego można bardzo łatwo przedawkować rozcieńczalnik lub mieć zbyt gęstą mieszankę, co przekłada się na defekty powłoki, złe krycie lub nawet marnowanie materiału. W praktyce, zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi i wytycznymi producentów, najpierw trzeba ustalić, jaka jest rzeczywista lepkość lakieru po wymieszaniu i dopiero wtedy – na podstawie pomiaru – rozcieńczyć go do wartości wymaganej przez producenta. Pominięcie tego etapu bywa powodem wielu reklamacji i strat w warsztatach lakierniczych.