Elastyczność powłoki malarskiej to absolutna podstawa, jeśli chodzi o ochronę powierzchni narażonych na działanie warunków atmosferycznych. Moim zdaniem, to często pomijany parametr, a szkoda, bo od tego zależy, jak długo farba „przeżyje” na elewacji, płocie czy dachu. Kiedy powłoka nie jest elastyczna, to pod wpływem zmian temperatury i wilgotności bardzo szybko zaczyna pękać, łuszczyć się, odspajać od podłoża. Nawet na murze czy drewnie – materiał kurczy się i rozszerza, a farba musi tę pracę podłoża „wytrzymać”. Standardy branżowe, np. dotyczące farb fasadowych, wręcz wymagają minimalnego poziomu elastyczności, żeby zabezpieczenie było skuteczne na lata. Dobrym przykładem są nowoczesne farby akrylowe czy silikonowe – one mogą się rozciągać razem z podłożem, nie tracąc przy tym szczelności. Elastyczność nie tylko chroni przed wodą, ale też przed mikropęknięciami, przez które potem mogą wnikać grzyby czy inne mikroorganizmy. W praktyce oznacza to mniej poprawek i niższe koszty konserwacji. Gdyby skupić się wyłącznie na twardości czy połysku, to szybko skończyłoby się na ponownym malowaniu, bo taka powłoka po prostu nie wytrzymuje kaprysów pogody. Według mnie, w branży budowlanej i renowacyjnej, kto rozumie wagę elastyczności, ten naprawdę dobrze zabezpiecza swoje inwestycje.
Wiele osób sugeruje się połyskiem czy twardością powłoki malarskiej, myśląc, że to one są gwarancją trwałości na zewnątrz. No i trochę to rozumiem, bo na pierwszy rzut oka połysk rzeczywiście daje wrażenie lepszej ochrony, a twarda powłoka wydaje się mocniejsza. Jednak praktyka i doświadczenie pokazują, że są to raczej właściwości istotne w innych zastosowaniach – na przykład w przypadku farb do wnętrz, gdzie twardość zabezpiecza przed zarysowaniami, a połysk ułatwia czyszczenie. Na zewnątrz, gdzie mamy do czynienia z ciągłymi zmianami temperatur i wilgotności, powłoka pracuje razem z podłożem. Jeśli jest zbyt twarda, zaczyna pękać – nie ma szans, żeby wytrzymała kilka cykli zimno-ciepło. Podobnie z połyskiem – to tylko efekt wizualny i nie przekłada się bezpośrednio na odporność na czynniki pogodowe. Przepuszczalność, z kolei, bywa myląca – powłoka powinna oddychać, ale tylko na tyle, żeby para wodna mogła wyjść z podłoża, a jednocześnie nie dopuścić do wnikania wody z zewnątrz. Z mojego doświadczenia, bardzo wiele problemów z łuszczeniem czy łamaniem farby na elewacjach bierze się właśnie z niedoceniania elastyczności. Standardy techniczne, np. PN-EN dotyczące farb na elewacje, wyraźnie wskazują, że elastyczność to podstawa trwałości przy zmiennych warunkach. Kierując się wyłącznie połyskiem, twardością czy przepuszczalnością, łatwo popełnić błąd i narazić się na szybkie zniszczenie powłoki, a co za tym idzie – dodatkowe koszty napraw i konserwacji. Dlatego zawsze warto wybierać produkty, które zapewniają odpowiednią elastyczność – to inwestycja w spokój na lata.