Te narzędzia, które widzisz na zdjęciu, to klasyczne cykliny stolarskie, często nazywane też skrobakami. Ich główne zastosowanie to właśnie naprawa oraz wygładzanie powłok wykończeniowych, takich jak lakier czy politura, a także usuwanie drobnych nierówności, resztek starego wykończenia lub śladów po szlifowaniu. W odróżnieniu od papieru ściernego, cykliny pozwalają uzyskać bardzo gładką powierzchnię bez rozmazywania zabrudzeń czy pyłu w pory drewna. W praktyce – gdy renowujesz starą szafkę, naprawiasz fornir, albo po prostu przygotowujesz blat pod nowy lakier, to właśnie cyklina sięgnie do miejsc, gdzie inne narzędzia sobie nie radzą. Moim zdaniem, każdy kto poważnie interesuje się obróbką drewna, powinien opanować używanie cyklin, bo to podstawa według wszelkich branżowych standardów i dobrych praktyk konserwatorskich. Warto wiedzieć, że cykliny wymagają odpowiedniego ostrzenia, tzw. naciągania krawędzi, by uzyskać charakterystyczny „grzbiet”, który efektywnie zbiera materiał. To narzędzie bardzo precyzyjne – nie tylko oszczędza czas, ale i pozwala na o wiele delikatniejsze traktowanie powierzchni niż szlifierka. W pracowniach konserwatorskich cykliny są w użyciu non stop, bo gwarantują kontrolę i bezpieczeństwo dla historycznych powłok.
Dość łatwo pomylić przeznaczenie tych narzędzi, jeśli nie miało się okazji pracować z cyklinami na co dzień. Zacznijmy od tego, że cykliny nie służą do naprawy złączy stolarskich – te wymagają raczej ścisków, klejów, czasem narzędzi do precyzyjnego wiercenia czy dopasowywania elementów. Jeśli chodzi o demontaż okuć, tutaj zdecydowanie lepiej sprawdzają się śrubokręty, wkrętarki lub specjalistyczne dźwignie. Cykliny nie poradzą sobie z wykręceniem śruby czy podważeniem zawiasu – po prostu nie są do tego przystosowane, ich krawędź jest zbyt cienka i precyzyjna, a nie wytrzymałaby naporu mechanicznego przy demontażu elementów metalowych. Rzeźbienie natomiast to zupełnie inna bajka – do tego używa się dłut, nożyków, czasami frezarek ręcznych. Cyklina nie posiada odpowiedniej formy ani ostrza do wycinania kształtów czy modelowania drewna. Jednak bardzo często spotykam się z przekonaniem, że narzędzia tego typu są uniwersalne – niestety, to dość powszechny błąd myślowy. Prawdopodobnie wynika to z podobieństwa wizualnego do niektórych narzędzi rzeźbiarskich lub faktu, że cyklina potrafi „zdjąć” cienką warstwę materiału. Praktyka pokazuje jednak, że jej prawdziwą domeną jest właśnie praca przy powłokach wykończeniowych – tu sprawdza się idealnie, umożliwiając szybkie i czyste wygładzenie powierzchni, co doceniają zarówno konserwatorzy, jak i stolarze pracujący przy renowacjach i wykańczaniu mebli. Nie da się uzyskać takich samych efektów innymi narzędziami, co cykliną, dlatego jej zastosowanie jest mocno wyspecjalizowane.