Prawidłowo – przy piłowaniu wzdłużnym krótkich elementów, popychacz to absolutna podstawa bezpieczeństwa. Ten prosty przyrząd pozwala na przesuwanie obrabianego przedmiotu wzdłuż tarczy piły bez angażowania rąk bezpośrednio w strefie zagrożenia. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet osoby z dużą wprawą w pracy z pilarką stołową czasem lekceważą ten aspekt, a to właśnie krótkie elementy najłatwiej mogą się zaklinować lub zostać odrzucone. Użycie popychacza nie tylko chroni palce, ale też stabilizuje obrabiany materiał, co zmniejsza ryzyko tzw. cofki. W większości instrukcji obsługi pilarek ten temat jest mocno podkreślany – popychacz powinien być używany zawsze, gdy element jest na tyle krótki, że palce znalazłyby się bliżej niż 30 cm od tarczy piły. To nie jest tylko teoria – w branży stolarskiej takie podejście do BHP to już właściwie standard, a niekiedy wręcz wymóg, zwłaszcza podczas egzaminów zawodowych czy pracy w profesjonalnych warsztatach. Moim zdaniem każdy, kto poważnie myśli o bezpieczeństwie, powinien mieć popychacz zawsze pod ręką, niezależnie od doświadczenia. Dobrą praktyką jest wykonanie własnych popychaczy z odpornych na zniszczenie materiałów, żeby zawsze korzystać z nich w odpowiednim momencie. No i jeszcze jedno – poprawne użycie popychacza poprawia też precyzję cięcia, bo minimalizuje niepewny chwyt.
Wybór innych rozwiązań niż popychacz podczas piłowania wzdłużnego krótkich elementów to dość częsty błąd, który wynika głównie z mylnego przekonania, że zabezpieczenia uniwersalne albo automatyczne zawsze załatwią sprawę. Wzornik, choć przydatny przy powtarzalnych cięciach czy bardziej zaawansowanych operacjach stolarskich, nie chroni rąk przed kontaktem z tarczą i nie jest przeznaczony do przesuwania krótkich elementów. Część osób wybiera osłonę Filarskiego, co – powiem szczerze – ma sens tylko na pierwszy rzut oka. Faktycznie, osłony tarcz pełnią ważną rolę, ale gdy cięty kawałek jest bardzo krótki, osłona zazwyczaj nie obejmuje całej strefy zagrożenia, a operator i tak zbliża dłoń do piły. To złudne poczucie bezpieczeństwa, które łatwo może się zemścić. Z kolei posuw mechaniczny to już urządzenie wykorzystywane głównie w dużych maszynach przemysłowych, np. w heblarkach czy dużych piłach formatowych, gdzie automatyzacja jest możliwa i opłacalna. W praktyce warsztatowej przy pojedynczych, krótkich elementach jego zastosowanie jest nie tylko nieporęczne, ale wręcz nierealne z punktu widzenia ergonomii i szybkości pracy. Niestety, czasem też pokutuje przekonanie, że jeśli element jest mały, to „szybko się go przetnie”, więc nie trzeba stosować specjalnych zabezpieczeń – i to już prosta droga do poważnych urazów. Moim zdaniem najlepsza praktyka to zawsze używać popychacza, bo on właśnie minimalizuje ryzyko kontaktu z ostrzem i daje największą kontrolę nad materiałem podczas cięcia wzdłużnego takich krótkich fragmentów. Nawet najbardziej zaawansowana osłona czy wzornik nie zastąpią tego prostego, a jakże skutecznego przyrządu.