Przypalenia politury to faktycznie dosyć powszechny problem, zwłaszcza podczas ręcznego politurowania mebli. Kluczową sprawą jest tutaj użycie pumeksu – materiału ściernego, którego zadaniem jest wygładzenie powierzchni i poprawienie połysku. Jeśli jednak ktoś przesadzi z ilością pumeksu lub za mocno dociska tampon do powierzchni, łatwo o przegrzanie politury. Wtedy na meblu mogą pojawić się matowe plamy lub wręcz wypalone obszary, które już bardzo ciężko odratować bez całkowitego usunięcia powłoki. Z mojego doświadczenia wynika, że zawsze warto trzymać się zasady: mniej znaczy więcej. Lepiej nakładać mniejsze ilości pumeksu, kontrolować wilgotność tamponu i nie pracować zbyt szybko. Fachowcy zalecają, by politurowanie prowadzić warstwami, delikatnie i bez pośpiechu. Warto też pamiętać, że użycie odpowiedniego alkoholu oraz właściwe techniki ruchu (najczęściej ósemkowy) są dużo bezpieczniejsze niż nadmiar ścierniwa. Przypalenie politury może zadecydować o jakości całej pracy – profesjonaliści naprawdę unikają tego zjawiska jak ognia. Stąd praktyka i zachowanie umiaru są kluczowe, dokładnie tak, jak przewidują branżowe standardy wykończenia powierzchni drewnianych.
Jeśli chodzi o przypalenia politury na meblach, to warto rozważyć, dlaczego niektóre popularnie wskazywane przyczyny nie są w rzeczywistości odpowiedzialne za ten problem. Użycie oleju lnianego, mimo że jest to preparat stosowany do impregnacji drewna, raczej nie wpływa na powstawanie przypaleń politury. Olej lniany może nawet chronić powierzchnię, a nie ją przypalać. Zastosowanie denaturatu, choć rzeczywiście jest typowym rozpuszczalnikiem do rozcieńczania politury, nie wywołuje efektu przypalenia. Wręcz przeciwnie, dobrze użyty denaturat pomaga uzyskać równomierną warstwę politury bez przebarwień. Kolejna sprawa to sposób nakładania preparatu, czyli ruch ósemkowy – jest to wręcz standardowa technika politurowania, pomagająca osiągnąć jednolity połysk i brak smug. Moim zdaniem, częsty błąd polega na utożsamianiu samych narzędzi czy nawet techniki nakładania z uszkodzeniem powierzchni, podczas gdy głównym winowajcą jest nadmierna ilość materiału ściernego i za mocny nacisk. W praktyce warsztatowej wiele osób sądzi, że to jakiś składnik chemiczny przypala, a to nieprawda – kluczowy jest tutaj mechaniczny aspekt pracy z pumeksem. Takie nieporozumienia biorą się z braku doświadczenia i nieznajomości fizyki procesu politurowania. Stosowanie się do branżowych dobrych praktyk, zwłaszcza w zakresie kontroli ilości ścierniwa i techniki pracy, pozwala uniknąć typowych uszkodzeń powierzchni. Warto o tym pamiętać, zanim sięgniemy po kolejne warstwy pumeksu czy będziemy eksperymentować z innymi preparatami.