Gięcie sklejki przy użyciu taśmy Thoneta to naprawdę ciekawa technika, która ma swoje korzenie już w XIX wieku. Ten sposób opiera się na użyciu specjalnej taśmy stalowej, która obejmuje zewnętrzną stronę giętego elementu. Chodzi o to, żeby podczas wyginania sklejki zminimalizować ryzyko pęknięć czy rozwarstwień, co w praktyce jest bardzo ważne – szczególnie jeśli pracujemy na cienkich warstwach forniru albo złożonych kształtach przestrzennych. Taśma Thoneta umożliwia dokładne i powtarzalne uzyskiwanie skomplikowanych łuków, które potem są wykorzystywane w produkcji mebli giętych, takich jak słynne krzesła wiedeńskie. Moim zdaniem to jedno z bardziej fascynujących rozwiązań w stolarstwie, bo pozwala łączyć tradycję z nowoczesnym podejściem do materiału. Współcześnie ta metoda uchodzi za wzór zgodny z dobrymi praktykami branżowymi – gwarantuje precyzyjność oraz odpowiednie rozłożenie naprężeń. Wielu fachowców uważa, że bez taśmy Thoneta nie byłoby możliwe osiągnięcie aż tak finezyjnych kształtów w wyrobach drewnianych, a standardy produkcji mebli giętych wręcz się na niej opierają. Oczywiście, żeby to dobrze działało, trzeba pamiętać o odpowiednim przygotowaniu materiału – najlepiej jeśli sklejka jest lekko wilgotna, bo wtedy daje się łatwiej formować i mniej się łamie. Dla mnie to po prostu klasyka rzemiosła, która zasłużenie przetrwała próbę czasu.
Wydaje mi się, że najczęstszym powodem błędnych odpowiedzi w tym temacie jest mylenie różnych technik gięcia drewna czy sklejki. Swobodne gięcie, choć brzmi praktycznie, w przypadku sklejki rzadko kończy się sukcesem bez zabezpieczenia, bo materiał lubi się rozwarstwiać pod wpływem naprężeń. Przy swobodnym gięciu często powstają niekontrolowane pęknięcia, co niemal wyklucza stosowanie tej metody w precyzyjnej produkcji mebli. Profilowane gięcie to już lepszy trop, bo tutaj mamy kontakt z formami czy szablonami, jednak wciąż nie ma tu zabezpieczenia przed rozciąganiem warstw zewnętrznych, a to prowadzi do tych samych problemów, co wyżej – wyłamywania się czy powstawania mikropęknięć. Specjalne gięcie „na zimno” natomiast jest trochę mylące, bo sklejka wymaga najczęściej działania wilgoci i odpowiedniej temperatury, a przy gięciu na zimno nie osiągnie się dużych promieni bez uszkodzenia struktury. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób przecenia wytrzymałość sklejki i zapomina, że jej warstwowa budowa sprawia, iż naprężenia rozkładają się nierównomiernie. Stąd właśnie konieczność stosowania rozwiązań takich jak taśma Thoneta, która przejmuje na siebie część naprężeń rozciągających. To po prostu rozwiązanie sprawdzone i zgodne z branżowymi standardami, szczególnie przy produkcji form przestrzennych. Typowym błędem myślowym jest też zakładanie, że każda technika zadziała na każdym materiale – a przecież drewno gięte w kawałku zachowuje się zupełnie inaczej niż sklejka. Dlatego przy profesjonalnym podejściu wybiera się metodę najbardziej dopasowaną do właściwości materiału, a nie tylko najprostszą teoretycznie.