Wilgotność drewna to kluczowy parametr przy produkcji mebli, szczególnie tych przeznaczonych do wnętrz mieszkalnych. Wybierając tarcicę na nogi krzesła, która będzie lakierowana chemoutwardzalnym lakierem, trzeba pamiętać, że drewno powinno mieć wilgotność zbliżoną do warunków panujących w pomieszczeniu, gdzie finalnie będzie używane. Optymalna wilgotność dla takiego zastosowania to 6–8%. Dobrze wysuszone drewno minimalizuje ryzyko odkształceń, pęknięć i rozklejania się elementów – szczególnie ważne, jeśli chodzi o nogi krzesła, na które działa spore obciążenie i zmienne warunki użytkowania. Z mojej perspektywy, trzymanie się tej wartości to w zasadzie standard w branży meblarskiej – większość renomowanych producentów właśnie tak dobiera i przygotowuje materiał. Lakier chemoutwardzalny dodatkowo tworzy szczelną powłokę, która chroni drewno, ale równocześnie nie skompensuje błędów wilgotności – jeśli drewno jest za wilgotne, nawet najlepszy lakier nie zapobiegnie wypaczaniu czy pękaniu. Warto też pamiętać, że drewno suszone do tej wilgotności najlepiej sprawdza się w ogrzewanych mieszkaniach, gdzie powietrze jest dość suche i stabilne. Sam robiłem kiedyś taki eksperyment z różnymi wilgotnościami i efekty naprawdę widać gołym okiem – odpowiednio wysuszone drewno daje spokój na lata. W normach branżowych, jak PN-D-94021, też właśnie te wartości są rekomendowane dla mebli o podwyższonych wymaganiach jakościowych. To taka trochę podstawa, na której wszystko się opiera.
Wybór odpowiedniej wilgotności drewna to jeden z najważniejszych etapów przy produkcji stabilnych i trwałych mebli do wnętrz mieszkalnych. Często spotykanym błędem jest przekonanie, że drewno o wilgotności 10–12% albo nawet 14–16% będzie wystarczająco suche do takich zastosowań. Taka wilgotność może wydawać się odpowiednia, bo przecież drewno wysycha powoli i nie od razu widać problemy, ale z mojego doświadczenia wynika, że w warunkach domowych, szczególnie ogrzewanych, już po kilku tygodniach może dojść do wypaczeń, pękania, czy rozsychania się elementów. Zbyt wysoka wilgotność, na przykład 14–16% czy nawet powyżej 28%, to domena drewna budowlanego, a nie meblowego. Taka tarcica może być dobra na konstrukcje zewnętrzne czy jakieś tymczasowe rusztowania, ale absolutnie nie na precyzyjne elementy mebli, które są narażone na codzienną eksploatację i zmiany temperatury oraz wilgotności powietrza. Często młodzi adepci stolarki nie doceniają, jak bardzo drewno jeszcze „pracuje” po montażu, jeżeli nie jest odpowiednio wysuszone. To właśnie przez takie zaniedbania nogi krzeseł zaczynają się chybotać, trzeszczeć, a nawet pękać przy mocniejszych obciążeniach. No i nie zapominajmy o lakierze chemoutwardzalnym – to powłoka, która nie wybacza błędów technologicznych, bo szczelnie zamyka drewno i przy zbyt wysokiej wilgotności cała energia drewna musi znaleźć ujście, co prowadzi do bardzo nieestetycznych pęcherzy, złuszczeń albo odspojeń. Moim zdaniem właśnie świadomość znaczenia wilgotności i jej precyzyjne dopasowanie do finalnego zastosowania to jedna z cech prawdziwego fachowca. Standardy branżowe, takie jak PN-D-94021, od lat podkreślają konieczność suszenia drewna na meble do poziomu 6–8% i trzymanie się tej granicy to nie przejaw przesady, ale efekt wieloletnich doświadczeń i obserwacji.