Podane gatunki: dąb, jesion, grab i orzech to tak zwane twarde gatunki drewna, czyli te, które mają wyraźnie wyższą gęstość i odporność mechaniczną niż drewna miękkie. W praktyce stolarskiej i meblarskiej ceni się je przede wszystkim za trwałość, odporność na uszkodzenia oraz stabilność wymiarową. Najczęściej spotykam się z tym, że dąb i jesion w meblach czy podłogach stosuje się tam, gdzie oczekuje się wieloletniej wytrzymałości. Grab jest nieco mniej popularny, ale trudno o drewno twardsze i odporniejsze na ścieranie – świetnie sprawdza się np. na trzonki narzędzi czy kołki. Orzech z kolei to drewno luksusowe, często używane do fornirów, elementów ozdobnych i ekskluzywnych wyrobów. Wszystkie te gatunki spełniają normy dotyczące klasy twardości drewna według PN-EN 350 czy EN 338. Moim zdaniem, jeśli ktoś szuka surowca do powierzchni narażonych na intensywną eksploatację, właśnie po takie drewno powinien sięgać. Dobrze też zapamiętać, że nie zawsze kolor czy wygląd drewna świadczy o jego twardości – kluczowa jest struktura i gęstość. Z mojego doświadczenia wynika, że praca z dębem czy jesionem wymaga ostrych narzędzi, ale efekt końcowy jest naprawdę solidny i na lata. Warto sobie te gatunki szczególnie zapamiętać.
Wiele osób często myli pojęcie twardości drewna z jego popularnością lub wyglądem, przez co łatwo wpada się w pułapkę błędnych skojarzeń. Buk czy brzoza, chociaż są szeroko stosowane w przemyśle meblarskim, to jednak buk jest wprawdzie dość twardy, ale już brzoza i olcha zaliczają się do drewna raczej miękkiego. Sosna, topola i olcha to klasyczne przykłady drewna miękkiego – są lekkie, łatwe w obróbce, ale ich odporność na uszkodzenia mechaniczne jest znikoma. Często powtarza się w warsztatach, że topola czy olcha to dobre drewno na rzeczy jednorazowe albo do wyrobu elementów, które nie są narażone na duże obciążenia. Jesion natomiast faktycznie jest twardy, podobnie jak dąb i grab, ale już połączenie go z bukiem, olchą czy topolą nie daje grupy typowych twardzieli. Branżowe normy, np. PN-EN 338, jasno klasyfikują twardość na podstawie gęstości i parametrów wytrzymałościowych – to nie są tylko subiektywne odczucia, ale konkretne liczby i testy. Czasami spotykam się też z opinią, że olcha czy brzoza są twarde, bo "ciężko je rozłupać" – to mit wynikający z niewłaściwego rozumienia twardości. W praktyce, gdy stolarz przygotowuje np. schody, podłogi czy blaty – zawsze wybierze dąb, jesion, grab lub orzech, bo one realnie wytrzymują lata intensywnej pracy i obciążenia. Dobre rozpoznawanie twardych gatunków to podstawa bezpiecznej i efektywnej pracy w drewnie – tu nie ma miejsca na zgadywanie, tylko na konkretne dane i sprawdzone doświadczenia.