Usuwanie pęcherza powietrznego z okleiny naturalnej to taka trochę klasyka warsztatowa – w praktyce najczęściej właśnie nacinamy okleinę wzdłuż włókien, delikatnie podważamy ją i aplikujemy pod nią świeży klej, najlepiej za pomocą cienkiego aplikatora lub nawet strzykawki. Później trzeba dobrze docisnąć powierzchnię (np. wałkiem do oklein lub nawet kawałkiem wałka tapicerskiego), żeby powietrze się wydostało, a okleina dobrze przylegała do podłoża. Ważne jest, żeby nacięcie prowadzić zgodnie z kierunkiem włókien, bo wtedy ewentualna „blizna” po cięciu staje się praktycznie niewidoczna dla oka – struktura drewna ją maskuje. Takie działanie jest zgodne z zasadami stolarskimi i nawet w literaturze branżowej (np. poradniki do renowacji mebli) to najczęściej wskazywana technika. Przy okazji – warto zawsze pamiętać, żeby unikać nadmiaru kleju, bo jego wyciek może zabrudzić fornir, a to potem trudne do usunięcia. Moim zdaniem to trochę sztuka i precyzja, ale praktyka czyni mistrza. W profesjonalnej pracowni stolarskiej czy podczas konserwacji zabytkowych mebli ten sposób uchodzi za standard i pozwala na zachowanie oryginalnej okleiny, co zresztą jest bardzo cenne, zwłaszcza przy pracach restauratorskich. Często po takim zabiegu do pełnej niewidoczności śladu trzeba jeszcze przeszlifować i ponownie wykończyć powierzchnię, ale to już końcówka całego procesu. Także – nacinanie, klej, dociskanie, szczypta cierpliwości i można naprawiać bez demolowania całej powierzchni – i to jest w tym najfajniejsze.
Przy usuwaniu pęcherzy powietrznych spod okleiny naturalnej bardzo łatwo popełnić błędy wynikające z nieznajomości właściwości materiałów i procesów renowacyjnych. Często spotykaną pomyłką jest przekonanie, że całą okleinę trzeba zerwać i nakleić nową – to podejście nie tylko generuje niepotrzebne koszty i stratę materiału, ale przede wszystkim niszczy oryginalną strukturę mebla czy elementu, a przecież okleina naturalna jest z zasady trudna do odtworzenia w pierwotnym wyglądzie i usłojeniu. Kompleksowe usuwanie okleiny stosuje się tylko wtedy, gdy jej stan jest już kompletnie nie do uratowania. Z kolei nałożenie szpachli i przeszlifowanie powierzchni to błąd technologiczny. Szpachla nie zastąpi naturalnej okleiny – nawet najdrobniejsza naprawa powinna polegać na zachowaniu ciągłości drewna, bo każde sztuczne wypełnienie będzie się wyróżniać kolorystycznie i strukturalnie, a sam pęcherz powietrzny nie zniknie, tylko zostanie zamaskowany, co jest niezgodne z zasadami konserwacji i dobrej praktyki stolarskiej. Są osoby, które próbują wycinać fragmenty okleiny i wklejać wstawki, ale takie rozwiązanie to już ostateczność, stosowana wyłącznie wtedy, gdy okleina jest zniszczona mechanicznie. Taka wstawka zawsze będzie widoczna i przerywa naturalny rysunek drewna, co według standardów konserwatorskich jest niepożądane. Typowym błędem myślowym jest szukanie szybkiego, radykalnego rozwiązania – a przecież w pracy z okleiną liczy się precyzja, minimalna ingerencja i szacunek do materiału. Najlepsze efekty daje właśnie punktowa naprawa poprzez nacięcie, wprowadzenie kleju i dociśnięcie. Takie działanie pozwala uniknąć niepotrzebnych strat materiałowych, zachowuje walory estetyczne i jest zgodne z praktykami rekomendowanymi przez fachowców i konserwatorów. Warto o tym pamiętać przy każdej pracy z fornirem czy okleiną naturalną.