Prawidłowa odpowiedź to magazyn międzyoperacyjny, i w sumie to chyba najbardziej logiczny wybór w praktyce warsztatowej. Graniaki po obróbce mechanicznej, które są przygotowane do dalszego procesu, jakim jest toczenie, nie mogą od razu trafić ani do magazynu materiałów podstawowych, bo już są częściowo obrobione, ani tym bardziej do magazynu wyrobów gotowych, bo jeszcze nie są skończone. Magazyn międzyoperacyjny właśnie jest po to, by przechowywać półfabrykaty lub elementy pośrednie pomiędzy poszczególnymi operacjami technologicznymi. Dzięki temu można zachować ciągłość produkcji – nie blokuje się stanowisk roboczych i nie miesza się materiałów. Z mojego doświadczenia wynika, że w dużych zakładach przemysłowych bardzo pilnuje się, aby elementy czekały na kolejną operację właśnie w magazynie międzyoperacyjnym, bo to minimalizuje ryzyko pomyłek czy uszkodzeń. Dobrą praktyką jest też odpowiednie oznaczanie takich półfabrykatów, np. kartami technologicznych operacji, żeby każdy wiedział na jakim etapie są i co jeszcze trzeba z nimi zrobić. W wielu firmach stosuje się nawet systemy elektroniczne do monitorowania przepływu tych elementów między operacjami. To wszystko wpływa na lepszą organizację i płynność produkcji. Standardy branżowe, np. PN-EN ISO 9001, wyraźnie podkreślają potrzebę kontrolowania przepływu materiałów między operacjami i jednoznacznego rozdzielania magazynowania na etapy produkcji.
Często spotykam się z tym, że ktoś myśli, iż graniaki po obróbce mechanicznej można umieścić w magazynie materiałów podstawowych albo nawet materiałów pomocniczych, ale to dość poważne nieporozumienie w kontekście organizacji produkcji. Magazyn materiałów podstawowych służy wyłącznie do przechowywania surowców lub materiałów wyjściowych, które jeszcze nie przeszły żadnej obróbki – tu ląduje stal, profile, wałki czy inne elementy w stanie pierwotnym, kupione od dostawcy. Jeśli już coś zostało poddane obróbce, nawet najprostszej, to przestaje być materiałem podstawowym. W przypadku magazynu materiałów pomocniczych, to jest miejsce na rzeczy typu smary, środki chłodzące, narzędzia pomocnicze – zupełnie nie chodzi tu o półfabrykaty czy elementy produkcyjne. Typowy błąd to traktowanie tego magazynu jak „wszystkiego po trochu”, ale tak się nie da – w ten sposób łatwo pogubić elementy albo narazić je na uszkodzenia czy zanieczyszczenie. Jeszcze inna pomyłka to magazyn wyrobów gotowych, gdzie umieszcza się tylko te elementy, które przeszły cały cykl produkcji i są przeznaczone do sprzedaży lub wysyłki. Jeśli półfabrykat trafi tam za wcześnie, można mieć potem problem z identyfikacją i zachowaniem jakości wyrobu końcowego. W praktyce inżynierskiej, takie błędne klasyfikacje powodują zatory produkcyjne, chaos w dokumentacji i błędy logistyczne. Moim zdaniem, właściwa segregacja materiałów i przestrzeganie standardów magazynowania to podstawa sprawnej produkcji. Jeśli ktoś nie rozróżnia tych magazynów, to szybko pojawiają się straty czasowe i finansowe. Standardy zarządzania produkcją wyraźnie podkreślają, że po każdej operacji element powinien trafić do magazynu międzyoperacyjnego, co gwarantuje płynny przepływ produkcji oraz bezpieczeństwo półfabrykatów.