Właściwa kolejność to: czyszczenie, równanie, ostrzenie, wygładzanie. To bardzo logiczna i sensowna sekwencja, szczególnie jeśli myślisz praktycznie – tak robią doświadczeni stolarze i nauczyciele w warsztatach. Najpierw trzeba dłuto dobrze oczyścić, bo kurz, resztki żywicy czy zanieczyszczenia mogą przeszkodzić w dalszej obróbce, a nawet porysować kamienie ostrzące. Potem przychodzi czas na równanie – chodzi tu głównie o wyrównanie powierzchni czołowej i wyprowadzenie odpowiedniej geometrii ostrza, bo jeśli kąt czy powierzchnia są krzywe, to nawet idealne ostrzenie nie da dobrego efektu. Samo ostrzenie to już nadawanie ostrości, najczęściej na kamieniach o średniej gradacji, aż do uzyskania cienkiego, ostrego krawędzi tnącej. Wygładzanie to ostatni etap – praktycy wiedzą, że polerowanie ostrza na kamieniu o wysokiej gradacji czy specjalnej skórze to coś, co robi ogromną różnicę przy pracy w drewnie. Tak ostrzone dłuto wchodzi w materiał jak masło i zostawia gładką powierzchnię. Z mojego doświadczenia wynika, że pominięcie któregoś z tych etapów kończy się połowicznym sukcesem – np. dłuto rwie drewno, bo krawędź jest źle ustawiona albo na powierzchni są drobne zadziory. To kolejność zgodna z podręcznikami i instrukcjami BHP, ale też po prostu najskuteczniejsza, jeśli chcemy uzyskać naprawdę profesjonalny efekt.
Wielu początkujących często myli poszczególne etapy ostrzenia dłut, co prowadzi do mniej efektywnego ostrzenia, a czasem nawet do uszkodzenia narzędzi czy powierzchni obrabianego drewna. Jednym z typowych błędów jest pomijanie etapu czyszczenia lub przesuwanie go na później, co niestety skutkuje wcieraniem brudu w kamień ostrzący lub papier ścierny – to potem bardzo trudno naprawić i można nawet zniszczyć sprzęt. Równanie ostrza po wygładzaniu czy ostrzeniu nie ma większego sensu, bo ponownie uszkadzamy dopiero co wypracowaną krawędź. To tak, jakby po wypolerowaniu samochodu wyjechać nim na błotnistą drogę i oczekiwać, że dalej będzie błyszczał. Popularną pomyłką jest też zamienne traktowanie wygładzania i ostrzenia – niektórzy mieszają te pojęcia, a to są zupełnie różne czynności: ostrzenie nadaje kąt i ostrość, wygładzanie usuwa drobne nierówności i poleruje ostrze, dzięki czemu nie szarpie włókien drewna podczas pracy. Spotykałem się też z podejściem, że czyszczenie można zrobić na końcu, ale to niezgodne z logiką pracy. Dobrym nawykiem jest zaczynać od czyszczenia, bo inaczej szkoda sił i materiałów na dalsze operacje. Takie błędy wynikają często z pośpiechu lub z braku wiedzy o tym, jak kluczowe jest przygotowanie narzędzia od podstaw. W praktyce warsztatowej zawsze powtarza się tę samą sekwencję: najpierw pozbywamy się brudu, potem wyrównujemy powierzchnię, ostrzymy krawędź i na koniec wygładzamy. To nie tylko porządek techniczny, ale też gwarancja bezpieczeństwa i wysokiej jakości pracy. Ignorowanie tej kolejności może prowadzić do frustracji i gorszych efektów, zwłaszcza w precyzyjnych robotach ciesielskich czy stolarskich. Moim zdaniem, lepiej kilka minut spędzić więcej na przygotowaniu niż potem męczyć się z tępym lub źle naostrzonym dłutem.