Odpowiedź jest zgodna z podstawowymi zasadami konserwacji i napraw mebli intarsjowanych. Kluczowe w pracach restauratorskich czy nawet zwykłych naprawach intarsji jest zachowanie spójności zarówno pod względem wizualnym, jak i fizycznym. Użycie dokładnie tych samych gatunków oklein, które zostały użyte pierwotnie w danym elemencie, pozwala na uzyskanie praktycznie niewidocznej naprawy. Nawet niewielka różnica w gatunku drewna, jego strukturze czy odcieniu, potrafi bardzo rzucać się w oczy po wykończeniu powierzchni. Przykład z życia: jeśli intarsja orzechowa ma wstawioną brzozową łatę, od razu będzie widać, że „coś tu nie gra”. Branżowe standardy – zarówno polskie, jak i europejskie – wyraźnie wskazują na konieczność dobierania materiału naprawczego do oryginału, żeby nie zaburzyć charakteru i wartości historycznej mebla. Poza tym, nie chodzi tylko o wygląd – różne gatunki drewna mogą inaczej pracować pod wpływem wilgoci czy temperatury, przez co naprawa wykonana z innego materiału może z czasem powodować pęknięcia lub odspajanie się okleiny. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko konsekwentne trzymanie się tej zasady daje trwałe i estetyczne efekty, zgodne z rzemiosłem stolarskim.
W naprawach elementów intarsjowanych można spotkać się z różnymi pomysłami na dobór materiałów, jednak sporo z nich wynika z nieporozumień dotyczących specyfiki tego typu prac. Przede wszystkim stosowanie drewna gatunków iglastych do naprawy intarsji to błąd, bo iglaki nie tylko różnią się wyglądem od powszechnie stosowanych w intarsjach gatunków liściastych, ale też mają zupełnie inną strukturę włókien i twardość. Przez to powierzchnia po wykończeniu będzie nierównomierna, a samo drewno może nie wytrzymać tak długo jak oryginał. Wybór dowolnych gatunków oklein też wydaje się prosty, ale w praktyce prowadzi do dużych rozbieżności kolorystycznych i fakturowych. Każdy gatunek drewna inaczej przyjmuje bejcę czy lakier, przez co nawet po zabiegach maskujących nietrudno odróżnić fragmenty naprawiane. Popularny jest także mit, że okleiny egzotyczne są najlepszym rozwiązaniem, bo są „ładniejsze” albo trwalsze. Według mnie ta teoria nie ma pokrycia w rzeczywistości, bo intarsja powinna być spójna z oryginałem. Użycie materiału o innych właściwościach czy odcieniu tylko pogłębia różnice i może z czasem powodować pękanie lub odspajanie się fragmentów. Typowym błędem jest myślenie, że ważniejsza jest tylko trwałość czy łatwość obróbki, a nie zachowanie zgodności z oryginałem. Tymczasem zgodnie z technologią stolarską i wytycznymi konserwatorskimi najważniejsze jest precyzyjne dopasowanie materiału naprawczego do tego, co już mamy w danym elemencie. To jedyna droga do uzyskania efektu profesjonalnej i długotrwałej naprawy.