Kwalifikacja: ROL.03 - Prowadzenie produkcji pszczelarskiej
Zawód: Pszczelarz , Technik pszczelarz
Kategorie: Choroby i szkodniki Sprzęt i narzędzia pasieczne Przepisy i bezpieczeństwo
Alkoholu etylowego podczas zwalczania zgnilca łagodnego używa się do odkażania
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Etyl alkohol, czyli popularny spirytus, to taki podstawowy środek dezynfekcyjny w pszczelarstwie, szczególnie kiedy walczymy ze zgnilcem łagodnym. Chodzi tu głównie o odkażanie rąk i drobnego sprzętu metalowego, bo właśnie tam najczęściej mogą się przenosić zarazki. W praktyce, przed jakimikolwiek zabiegami w ulu, zawsze powinno się przemyć ręce alkoholem – to bardzo ogranicza ryzyko roznoszenia bakterii. Tak samo z narzędziami, jak dłuto pasieczne, szczypce do ramek, igły czy nawet nożyczki. Alkohol działa szybko i skutecznie – paruje, nie zostawia wilgoci, nie niszczy metalu, a przy tym nie jest toksyczny dla pszczół (oczywiście, jeśli nie leje się do ula). W branży to standard – nawet w materiałach Polskiego Związku Pszczelarskiego podkreśla się, żeby metalowy sprzęt zawsze odkażać alkoholem, a nie, na przykład, ogniem czy środkami chlorowymi, które mogą być zbyt agresywne. Co ciekawe, niektórzy pszczelarze, szczególnie ci starszej daty, wręcz noszą przy pasku buteleczkę z alkoholem – i to rozwiązanie się świetnie sprawdza. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce mieć spokojną głowę i naprawdę przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się chorób, to dezynfekcja dłoni i narzędzi alkoholem powinna wejść w nawyk tak samo jak obsługa dymu czy przegląd ramek. Prosta sprawa, a efekty są naprawdę widoczne.
Temat dezynfekcji w pasiece, zwłaszcza podczas zwalczania zgnilca łagodnego, bywa źle rozumiany. Warto wiedzieć, że alkohol etylowy, choć jest bardzo skutecznym środkiem odkażającym, nie nadaje się do wszystkiego. Na przykład, plastry z zapasem absolutnie nie powinny być dezynfekowane alkoholem – kontakt spirytusu z woskiem lub zapasem pokarmu prowadziłby do poważnego skażenia miodu czy pierzgi, a nawet utraty wartości biologicznej tych zapasów. To byłby ogromny błąd technologiczny, bo alkohol nie usuwa przetrwalników z plastrów, a tylko zanieczyści produkty. Jeśli chodzi o ule i drewniany sprzęt, to tutaj standardem jest raczej opalanie ogniem lub stosowanie specjalnych środków na bazie sody kaustycznej – alkohol nie wnika w strukturę drewna i nie daje gwarancji zniszczenia wszystkich patogenów. Trochę szkoda marnować alkohol na takie powierzchnie. Co do ubioru pasiecznego – tu z kolei najlepsze są pranie w wysokiej temperaturze i/lub specjalne środki odkażające, bo alkohol nie dociera do wszystkich włókien i nie daje porządnej sterylizacji, poza tym jest niepraktyczny na większych powierzchniach materiału. Wiele osób zakłada, że skoro alkohol jest powszechnie dostępny i skuteczny na bakterie, to można nim dezynfekować wszystko. To jednak uproszczenie – dezynfekcja zawsze musi być dopasowana do materiału i zagrożenia, a w naszym przypadku – do konkretnych zasad higieny pasiecznej. Największym ryzykiem są ręce i małe narzędzia, gdzie bakterie łatwo się przenoszą i gdzie alkohol działa najlepiej. Utrzymywanie czystości właśnie w tych miejscach jest zgodne z dobrą praktyką pszczelarską i rekomendacjami inspektorów weterynaryjnych. Warto o tym pamiętać, żeby nie wpaść w pułapkę uniwersalnych, ale nieprawidłowych rozwiązań.