Kwalifikacja: ROL.03 - Prowadzenie produkcji pszczelarskiej
Zawód: Pszczelarz , Technik pszczelarz
Kategorie: Rośliny miododajne Podstawy rolnictwa
Najlepszym terminem do nawożenia obornikiem użytków zielonych jest
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Nawożenie obornikiem użytków zielonych jesienią to taka klasyka w polskim rolnictwie. Przede wszystkim chodzi o to, że obornik potrzebuje trochę czasu, żeby się rozłożyć i oddać roślinom wartości odżywcze. Jesienią, gdy gleba jest jeszcze ciepła, ale już nie ma upałów, mikroorganizmy w glebie mają idealne warunki do pracy. Rozkład obornika zachodzi wtedy dość sprawnie, a azot i inne składniki mineralne są stopniowo uwalniane. Dzięki temu, na wiosnę, kiedy trawy zaczynają intensywnie rosnąć, mają pod dostatkiem składników pokarmowych. Jest to zgodne z zasadami dobrej praktyki rolniczej – nawożenie jesienne minimalizuje ryzyko wypłukiwania składników odżywczych do wód gruntowych, bo w okresie zimowym rośliny nie pobierają ich aktywnie. Z mojego doświadczenia wynika, że po jesiennym nawożeniu runo jest gęstsze, trwalsze, a użytki lepiej znoszą intensywne koszenie czy wypas. Warto też pamiętać, że jesienne rozwożenie obornika jest technicznie łatwiejsze – gleba nie jest przesuszona, sprzęt nie grzęźnie, a do tego cały zapach zdąży się rozproszyć przed wiosną. Wielu rolników potwierdza, że to po prostu działa najlepiej. Wiadomo, są różne szkoły, ale to ta metoda uznawana jest za najbardziej efektywną i przyjazną środowisku.
Wielu osobom może się wydawać, że nawożenie obornikiem wiosną albo nawet latem przyniesie lepsze efekty, bo rośliny od razu zaczną korzystać ze świeżych składników. Jednak w praktyce to spore ryzyko. Wiosną często jest duża wilgotność, a rozkład obornika nie nadąża za tempem wzrostu roślin. Składniki odżywcze, zwłaszcza azot, mogą być wypłukiwane przez wiosenne deszcze zanim runo się rozkręci z wegetacją. Poza tym, same prace polowe wiosną są bardzo intensywne i nie zawsze da się wpasować z wywozem obornika – pola bywają rozmoknięte, sprzęt się topi, a zapach bywa wyczuwalny długo po zastosowaniu. Nawożenie latem paradoksalnie też nie ma większego sensu. Przy wysokich temperaturach i suchych warunkach, obornik kiepsko się rozkłada – mikroorganizmy glebowe nie mają odpowiedniej wilgotności do pracy. Zresztą latem wiele użytków zielonych już jest wykoszonych albo wypasanych, więc nie ma sensu dostarczać składników w momencie, gdy nie będą efektywnie wykorzystane przez rośliny. Zima natomiast to z punktu widzenia rolnika najgorszy możliwy termin. Podczas mrozów procesy biologiczne niemal zatrzymują się, a obornik leżący na zamarzniętej glebie może spowodować spływy powierzchniowe i zanieczyszczenie wód. Poza tym, prawo wyraźnie zabrania nawożenia w okresach, gdy gleba jest zamarznięta lub pokryta śniegiem – chodzi o ochronę środowiska. Takie praktyki są niezgodne z podstawowymi zasadami dobrej praktyki rolniczej. Moim zdaniem, wybór innego terminu niż jesień wynika głównie z nieznajomości mechanizmów rozkładu materii organicznej w glebie i realnych potrzeb roślin. Warto zatem trzymać się sprawdzonych schematów i nie eksperymentować na własnych łąkach.