Kwalifikacja: CHM.03 - Przygotowywanie sprzętu, odczynników chemicznych i próbek do badań analitycznych
Zawód: Technik analityk
W celu usunięcia drobnych zawiesin z roztworu przed analizą spektrofotometryczną stosuje się:
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
<strong>Sączenie przez sączek o drobnych porach lub filtr membranowy</strong> to standardowa metoda przygotowania próbek do analiz spektrofotometrycznych, szczególnie gdy zależy nam na usunięciu nawet najmniejszych cząstek zawieszonych. W branży laboratoryjnej takie podejście uchodzi za dobrą praktykę, bo pozwala skutecznie oddzielić fazę ciekłą od niepożądanych drobin, które mogłyby rozpraszać światło i zakłócać pomiar. Filtry membranowe wyróżniają się bardzo drobną porowatością (np. 0,22–0,45 µm), przez co nawet mikroskopijne cząstki nie przechodzą dalej. Użycie sączka o drobnych porach jest też bezpieczne dla składu chemicznego roztworu, nie powoduje dodatkowych reakcji i nie wpływa na wyniki analizy. Moim zdaniem, to wręcz obowiązkowa czynność przed większością analiz spektrofotometrycznych, szczególnie gdy pracujemy z próbkami środowiskowymi, farmaceutycznymi czy biologicznymi. Warto wspomnieć, że profesjonalne laboratoria stosują filtry strzykawkowe lub sączki z tworzyw sztucznych, bo są wygodne i minimalizują ryzyko zanieczyszczeń. Odpowiednia filtracja gwarantuje, że absorbancja mierzona spektrofotometrycznie odzwierciedla wyłącznie skład roztworu, a nie „szum” od cząstek zawieszonych. Takie przygotowanie próbek to po prostu podstawa rzetelnych wyników.
Wiele osób błędnie zakłada, że samo podgrzewanie roztworu do wrzenia rozwiąże problem zawiesin. W praktyce jednak podgrzanie może powodować rozpuszczenie niektórych substancji, lecz zupełnie nie usuwa cząstek stałych – a wręcz czasem prowadzi do ich agregacji lub wytrącania nowych osadów, zwłaszcza w złożonych mieszaninach. To klasyczny błąd myślowy: myślimy, że ciepło „załatwi sprawę”, tymczasem w spektrofotometrii nawet drobne cząstki potrafią zaburzyć pomiar, a wrzenie nic tu nie zmieni. Z kolei dekantacja bez sączenia może być dobra do oddzielenia grubego osadu od cieczy, ale nie ma szans, żeby usunąć bardzo drobne zawiesiny czy koloidy – one po prostu zostają w roztworze i skutecznie zniekształcają wynik spektrofotometryczny. W praktyce laboratoryjnej dekantację stosuje się raczej jako etap wstępny, a nie ostateczny. Suszenie roztworu w suszarce laboratoryjnej to już zupełne nieporozumienie w tym kontekście – ta technika służy do odparowania rozpuszczalnika i uzyskania suchej pozostałości, a nie do oczyszczania roztworu z zawiesin. W dodatku po wysuszeniu nie mamy już roztworu, tylko suchą masę, więc nie przeprowadzimy spektrofotometrii. Często spotykam się z myśleniem, że każda operacja laboratoryjna „coś daje”, ale tutaj tylko filtracja przez sączek lub filtr membranowy zapewnia skuteczne oczyszczenie roztworu do pomiaru spektrofotometrycznego. Pozostałe metody są nieefektywne lub wręcz prowadzą do utraty próbki albo zafałszowania wyniku.