Numeracja dwucyfrowa dla kabli odcinkowych prowadzących z nastawni do urządzeń przytorowych to taki trochę niedoceniany, ale bardzo istotny standard. Dzięki temu utrzymanie, modernizacje czy nawet szybkie lokalizowanie uszkodzeń staje się dużo łatwiejsze. No bo wyobraź sobie, że masz kilkanaście kabli wyprowadzonych z nastawni – jeśli każdy z nich ma jednoznaczne, dwucyfrowe oznaczenie, to żaden z pracowników nie będzie się musiał zastanawiać, do czego dany przewód służy czy gdzie się kończy. To też świetnie sprawdza się podczas przeglądów czy pomiarów, bo numeracja taka jest czytelna, łatwo ją zapisać w dokumentacji technicznej, a jednocześnie daje wystarczający zakres numerów dla większości instalacji przytorowych. W praktyce, takie rozwiązanie jest zgodne z wytycznymi wielu producentów oraz instrukcjami PKP PLK, gdzie jasno się podkreśla, że zbyt ogólna lub przesadnie szczegółowa numeracja może prowadzić do zamieszania. Z mojego doświadczenia wynika, że jak już ktoś zaburzy ten porządek i zacznie wprowadzać inne systemy oznaczeń, to w końcu i tak wraca do dwucyfrowej numeracji – po prostu jest najwygodniejsza i najbardziej intuicyjna. Przy okazji, dobrze wiedzieć, że taka praktyka to też element szerszej filozofii bezpieczeństwa na kolei – chodzi przecież o to, żeby każdy, kto bierze w rękę dokumentację lub patrzy na szafy kablowe, od razu widział z czym ma do czynienia. Także moim zdaniem, trzymanie się tego standardu to jedna z tych rzeczy, które mocno ułatwiają życie na kolei.
Wykorzystanie jednocyfrowej, trzycyfrowej czy czterocyfrowej numeracji kabli odcinkowych prowadzących z nastawni do urządzeń przytorowych to dość częsty błąd, zwłaszcza wśród osób, które nie miały jeszcze okazji zetknąć się z praktycznymi aspektami eksploatacji infrastruktury kolejowej. Jednocyfrowa numeracja wydaje się kusząca przez swoją prostotę, ale szybko okazuje się niewystarczająca – szczególnie w większych nastawniach, gdzie liczba kabli znacząco przekracza 9 sztuk. Wtedy mamy powielanie numerów, chaos w dokumentacji i możliwość pomyłek przy pracach serwisowych. Trzycyfrowe i czterocyfrowe oznaczenia z kolei wprowadzają niepotrzebny nadmiar informacji. W codziennych działaniach techników czy monterów taka rozbudowana numeracja wydłuża czas identyfikacji kabli, utrudnia szybkie odnalezienie danej linii w dokumentacji, a w praktyce tylko niepotrzebnie rozciąga proste procesy na dłużej. W mojej opinii, wynika to często z myślenia, że 'im więcej cyfr, tym większy porządek', ale to nie do końca tak działa – standardy branżowe i dobre praktyki wskazują na optymalizację pod kątem efektywności i wygody użytkowania. Zdarzało mi się widzieć instalacje, gdzie przesadnie szczegółowa numeracja wprowadzała większy bałagan niż porządek, bo nikt nie pamiętał, jakie konkretnie znaczenie mają poszczególne cyfry. To dobry przykład, że czasami prostsze rozwiązania są lepsze – a dwucyfrowa numeracja świetnie się tu sprawdza, łącząc czytelność z wystarczającą ilością możliwych kombinacji. Błędy w systemie oznaczeń prowadzą potem do nieporozumień przy przeglądach czy remontach, a w najgorszym przypadku do poważniejszych incydentów związanych z bezpieczeństwem ruchu kolejowego. Dlatego wybór właściwego, sprawdzonego systemu to nie tylko kwestia wygody, ale i bezpieczeństwa całego układu torowego.