Prawidłowa odpowiedź to sygnalizacja rozprucia zwrotnicy, ponieważ dokładnie taki stan powinien być wykrywany przez urządzenia przekaźnikowe w sytuacji opisanej w pytaniu. W przypadku napędów elektrycznych z kontrolą iglic bardzo ważne jest, by układ bezpieczeństwa potrafił rozpoznać brak kontroli położenia iglic oraz jednoczesny brak sygnału niezajętości. Taka kombinacja objawów praktycznie zawsze świadczy o rozpruciu zwrotnicy, czyli o sytuacji potencjalnie niebezpiecznej, kiedy zestaw kołowy przejechał przez rozjazd w położeniu niezgodnym z zamierzeniem. Standardy branżowe – zarówno polskie instrukcje Id-12 jak i normy europejskie (np. EN 50126/50129) – podkreślają, że systemy sterowania ruchem kolejowym muszą wykrywać właśnie takie stany i natychmiast je sygnalizować, bo to pozwala uniknąć dalszych poważnych wypadków. Z mojego doświadczenia wynika, że praktycy nieraz mylą sam brak kontroli z brakiem sygnału niezajętości, ale to właśnie sprzężenie tych dwóch sygnałów pozwala stwierdzić, że doszło do rozprucia. Przykładowo, jeśli dyżurny ruchu zobaczy taki stan na pulpicie, od razu wstrzymuje ruch i powiadamia służby techniczne, bo nie ma już gwarancji prawidłowego prowadzenia pociągów przez ten rozjazd. W praktyce to rozwiązanie minimalizuje ryzyko katastrofy i jest fundamentem bezpiecznej eksploatacji infrastruktury kolejowej. Ważna rzecz – nie każda anomalia sygnalizacyjna to od razu rozprucie, ale taka specyficzna kombinacja objawów jest dla systemu jasnym sygnałem alarmowym.
Wiele osób intuicyjnie wskazuje, że w opisywanej sytuacji system powinien pokazać brak kontroli położenia zwrotnicy albo sygnalizować brak niezajętości rozjazdu. To jest dość częsty błąd wynikający z błędnego utożsamiania prostych stanów sygnalizacyjnych z rzeczywistymi zagrożeniami ruchu kolejowego. Brak kontroli położenia zwrotnicy rzeczywiście informuje nas, że system nie potrafi określić pozycji iglic, ale jeśli jednocześnie nie otrzymuje się sygnału niezajętości, to sugeruje to, że coś jest nie tak z samym rozjazdem – najczęściej to właśnie efekt rozprucia. Z kolei sygnalizacja braku niezajętości rozjazdu informuje tylko o tym, że rozjazd nie jest wolny, bez wskazania źródła problemu – a to zbyt ogólna informacja, by była wystarczająca dla bezpieczeństwa ruchu. Jeszcze innym błędnym tropem jest uznanie, że pojawił się problem z łącznością z napędem. Owszem, awaria łączności daje podobne symptomy, ale ma inną logikę działania i najczęściej systemy mają dodatkowe wskaźniki awarii transmisji lub zasilania. W sytuacji opisanej w pytaniu kluczowe jest sprzężenie braku kontroli z brakiem sygnału niezajętości – taka kombinacja zgodnie z dobrymi praktykami inżynierskimi oraz przepisami bezpieczeństwa (np. instrukcje Id-12, normy EN 50129) powinna być interpretowana właśnie jako sygnalizacja rozprucia zwrotnicy. To dlatego systemy przekaźnikowe są projektowane tak, by ten specyficzny zestaw informacji generował jasny i niebudzący wątpliwości alarm dotyczący rozprucia. Moim zdaniem najczęstszy błąd to zbytnie uproszczenie myślenia: przypisanie każdego nieoczywistego stanu do braku kontroli lub łączności, podczas gdy w rzeczywistości chodzi o wykrycie sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu, czyli właśnie rozprucia.