Odpowiedź jest prawidłowa, bo cały ten fragment instrukcji Ie-3 skupia się na czynnościach przeglądowych urządzeń służących właśnie do detekcji stanów awaryjnych taboru. Widać to choćby po wyszczególnionych czynnościach: sprawdzanie czujników temperatury mażnic i hamulców, pomiary napięć, ocena pracy siłowników, kalibracja torów pomiarowych… To wszystko dotyczy systemów, które mają za zadanie wykryć takie nieprawidłowości jak zagrzanie się łożysk albo przegrzanie hamulców w wagonach, zanim dojdzie do poważnej awarii albo nawet katastrofy. Z mojego doświadczenia wynika, że takie systemy są absolutną podstawą bezpieczeństwa ruchu kolejowego, bo pozwalają usunąć z torów tabor, w którym wykryto potencjalnie niebezpieczne usterki. Branżowe normy, choćby wytyczne UTK czy europejskie standardy interoperacyjności, mocno podkreślają wagę automatycznej kontroli tego typu. W praktyce urządzenia te instalowane są w newralgicznych punktach linii kolejowych, a ich sprawność musi być regularnie weryfikowana. Szczerze mówiąc, bez rzetelnie przeprowadzonego przeglądu takich urządzeń bezpieczeństwo na kolei mocno by ucierpiało. Fajne jest to, że instrukcja tak szczegółowo określa, co należy sprawdzać – dzięki temu łatwiej jest uniknąć rutyniarstwa i przeoczeń. Moim zdaniem to typowy przykład dobrej praktyki branżowej, która realnie przekłada się na bezpieczeństwo nie tylko taboru, ale przede wszystkim pasażerów i pracowników kolei.
Przy analizie tej tabeli i czynności wynikających z instrukcji Ie-3 łatwo zauważyć, że chodzi w niej głównie o obsługę i sprawdzanie systemów monitoringu stanu technicznego taboru, a nie na przykład systemów sterowania ruchem, blokad liniowych czy zabezpieczeń przejazdowych. Pojawia się tu, co prawda, sporo terminów spotykanych też w innych systemach automatyki kolejowej – ale kluczowe są rodzaje czujników (jak CTM, CTH) oraz konkretne czynności: pomiary napięć, rezystancji grzałek, kalibracje, praca siłowników. To są elementy charakterystyczne dla zaawansowanych urządzeń do wykrywania stanów awaryjnych, głównie przegrzanych łożysk (mażnic) czy hamulców. Mylenie tego z samoczynnymi systemami przejazdowymi czy blokadą liniową wynika często z faktu, że zarówno tam, jak i tu stosuje się elektronikę sterującą, przekaźniki czy czujniki. Jednak przejazdowe systemy automatyki skupiają się na zabezpieczeniu skrzyżowań torów z drogami oraz na ostrzeganiu uczestników ruchu drogowego – zupełnie inny cel i inny zestaw urządzeń. Z kolei systemy kontroli niezajętości torów czy blokady liniowej (samoczynnej, wielodostępowej) mają za zadanie wykrycie obecności pociągu na określonym odcinku toru, by zarządzać ruchem i zapobiegać kolizjom – tu natomiast nie ma mowy ani o czujnikach temperatury, ani o analizie parametrów grzewczych, ani o pracy siłowników przesłon optycznych. Z mojego doświadczenia to dość częsty błąd: patrzeć na tabelę i myśleć, że skoro są napięcia, przekaźniki i czujniki, to chodzi o całą automatykę kolejową. Tymczasem praktyka pokazuje, że każda grupa urządzeń ma swoje charakterystyczne czynności obsługowe i kontrolne. Tutaj wyraźnie chodzi o detekcję stanów awaryjnych w taborze – cała reszta, choć ważna w infrastrukturze kolejowej, jest poza zakresem tego przeglądu.