Oznaczenia U₁, U₂ i U₃ na tym schemacie są zgodne z powszechnym standardem w branży elektronicznej, szczególnie przy analizie prostych układów tranzystorowych ze wspólnym emiterem. U₁ to napięcie wejściowe, czyli takie, które podajemy na bazę tranzystora przez rezystor R₁ – od tego napięcia zależy stopień przewodzenia tranzystora. U₂ to napięcie wyjściowe, często mierzone na kolektorze względem masy; jego wartość zależy od tego, jak bardzo tranzystor przewodzi. U₃ natomiast to napięcie zasilania całego układu – bez tego napięcia żaden z elementów nie mógłby poprawnie pracować. Moim zdaniem warto tu zauważyć, że ten podział wynika zarówno z praktyki, jak i zaleceń producentów podzespołów – niemal wszystkie noty katalogowe opisują właśnie takie role napięć. W praktyce, np. podczas projektowania wzmacniaczy tranzystorowych, prawidłowe rozróżnienie tych napięć pozwala uniknąć wielu błędów, zwłaszcza podczas uruchamiania czy diagnostyki. W układach laboratoryjnych często spotykam się z tym, że ktoś myli napięcie sterujące z wejściowym, a to dwie zupełnie inne rzeczy. Stosując się do takiego schematu oznaczeń, łatwiej później przeprowadzać pomiary i analizować układ, więc to naprawdę nie jest tylko kwestia teorii, ale bardzo praktyczna umiejętność.
Analizując ten schemat, łatwo zauważyć, że każda z niepoprawnych odpowiedzi wynika najczęściej z mylenia funkcji napięć w układzie tranzystorowym. Napięcie wejściowe (U₁) zawsze doprowadzane jest do bazy tranzystora i to ono 'rozpoczyna' działanie całego układu, natomiast napięcie wyjściowe (U₂) pojawia się na kolektorze po przejściu przez rezystor, a zasilanie (U₃) podtrzymuje całą pracę układu – to są podstawy zarówno teorii, jak i praktyki elektronicznej. Częstym błędem jest utożsamianie napięcia sterującego z wejściowym – w rzeczywistości jednak 'sterujące' jest pojęciem mniej precyzyjnym i w tym układzie nie ma osobnego napięcia sterującego poza właśnie napięciem wejściowym. Kolejną sprawą jest mylenie wyprowadzeń tranzystora – czasem ktoś uznaje, że napięcie wyjściowe jest równocześnie napięciem zasilania, choć w praktyce są to zupełnie inne punkty pomiarowe i mają odmienną funkcję w obwodzie. W wielu podręcznikach i notach katalogowych można spotkać się z opisami takich układów, gdzie wyraźnie rozgranicza się trzy funkcje napięć: wejściowe, wyjściowe i zasilające – to pozwala uniknąć nieporozumień i błędów podczas projektowania czy diagnozowania układów. Osobiście widziałem sytuacje, gdy ktoś przez niewłaściwe rozumienie tych zależności nie był w stanie znaleźć usterki w prostym wzmacniaczu. Dlatego właśnie tak ważne jest, by nie opierać się na intuicji czy domysłach, tylko trzymać się sprawdzonych oznaczeń i praktyki inżynierskiej. Zwrócenie uwagi na prawidłowe rozróżnienie napięć w układzie to podstawa, bez której trudno mówić o skutecznym projektowaniu czy serwisowaniu urządzeń elektronicznych.