Elektroniczny licznik osi to urządzenie, które w ostatnich latach zdecydowanie zyskuje na popularności w nowoczesnych systemach sterowania ruchem kolejowym. Składa się on z kilku kluczowych elementów – właśnie takich jak kaseta z kartami, czujniki koła montowane przy szynach, a także łącza transmisyjne, które zapewniają komunikację między poszczególnymi komponentami. Dzięki takiej budowie licznik osi potrafi dokładnie zliczać ilość osi wjeżdżających i wyjeżdżających z danego odcinka toru, a tym samym niezawodnie informować o jego zajętości lub wolności. I szczerze mówiąc, bezpieczne prowadzenie ruchu bez tego w wielu przypadkach byłoby dzisiaj trudne do wyobrażenia. W praktyce spotykam się z tym rozwiązaniem nawet w miejscach, gdzie klasyczne obwody torowe byłyby zbyt zawodne ze względu na warunki środowiskowe albo nieekonomiczne. Liczniki osi minimalizują fałszywe zajęcia toru np. przez zanieczyszczenia czy korozję szyn, co jest istotnym problemem przy obwodach torowych. Dodatkowo umożliwiają stosunkowo łatwą rozbudowę i integrację z nowoczesnymi systemami automatyki. Warto zauważyć, że zgodnie z wytycznymi PKP PLK oraz wymogami norm europejskich EN, liczniki osi są coraz częściej preferowanym rozwiązaniem szczególnie tam, gdzie występują trudne warunki eksploatacyjne. Takie urządzenie jest po prostu narzędziem na miarę XXI wieku – nie dość, że precyzyjne, to jeszcze elastyczne pod względem konfiguracji. Moim zdaniem, jeżeli ktoś myśli poważnie o nowoczesnej infrastrukturze kolejowej, to nie ma innej drogi niż elektronika tego typu.
Wydaje mi się, że sporo osób myli klasyczne metody wykrywania zajętości toru z nowoczesnymi rozwiązaniami, bo przecież przez lata obwody torowe były absolutnym standardem. Klasyczny obwód torowy jednak działa na zasadzie przepływu prądu przez szyny i jest podatny na zakłócenia – np. zabrudzenia, korozję czy obecność smaru. Co więcej, nie wykorzystuje kaset z kartami ani czujników koła, lecz przekaźniki i elementy elektryczne. Taki układ nie ma łączy transmisyjnych w dzisiejszym rozumieniu, a transmisja informacji odbywa się analogowo. Elektroniczny obwód nakładany jest zaś rodzajem rozwiązania, który stosuje się zwykle jako dodatkowe zabezpieczenie tam, gdzie sygnały klasyczne są niewystarczające, np. przy przejazdach kolejowych – jego zasada działania jest bardziej zbliżona do analogowych systemów detekcji obecności pojazdu niż do precyzyjnych liczników osi i raczej nie korzysta z czujników koła oraz kaset sterujących. Jeśli chodzi o przycisk szynowy typu Neptun, to jest to bardzo proste urządzenie mechaniczne montowane przy szynie i stosowane głównie jako kontakt sygnałowy – czasem do zamykania przejazdów albo sygnalizacji, ale nie do precyzyjnej kontroli wolności toru. To raczej relikt starszych rozwiązań. Typowym błędem jest utożsamianie obecności jakiegokolwiek czujnika przy torze z systemami liczników osi – tymczasem chodzi o złożony układ z własną logiką, transmisją danych cyfrową (np. poprzez magistrale CAN czy inne interfejsy) oraz samodzielnym liczeniem osi pociągu. Branżowe standardy, np. normy EN 50126 czy EN 50129, jasno określają wymagania bezpieczeństwa dla takich urządzeń i tylko elektroniczne liczniki osi spełniają te wymogi w pełnym zakresie. Obwody torowe czy nakładane po prostu nie mają takiej funkcjonalności i niezawodności, szczególnie na liniach modernizowanych. Dlatego myślenie, że każde urządzenie przy torze to licznik osi, prowadzi do nieporozumień i utrudnia zrozumienie faktycznych wymagań współczesnej automatyki kolejowej.