Prawidłowa odpowiedź to 400 metrów, bo właśnie taki wymóg wynika z instrukcji Ie-12 dotyczącej sygnalizacji kolejowej na liniach magistralnych i pierwszorzędnych, gdzie prędkość pociągów sięga do 120 km/h. W praktyce chodzi o to, żeby maszynista miał wystarczająco dużo czasu i miejsca, by rozpoznać wskazanie semafora i w razie potrzeby bezpiecznie zareagować – na przykład rozpocząć hamowanie. Takie rozwiązanie nie jest przypadkowe. To efekt wielu lat doświadczeń i analiz bezpieczeństwa w ruchu kolejowym. Z mojego punktu widzenia, to jest kluczowe, bo im większa prędkość, tym dłuższa droga zatrzymania pociągu, a nieprzestrzeganie tej odległości widoczności może prowadzić do sytuacji niebezpiecznych. 400 metrów to też wartość, którą można znaleźć w różnych normach europejskich, więc nie jest to jakiś polski wyjątek. Dla maszynistów to oznacza, że mają jasny punkt odniesienia, czy semafor jest odpowiednio widoczny w terenie, a dla służb utrzymania – czy wszystko jest zgodne z przepisami. No i szczerze, czasem można na szlaku zobaczyć sytuacje, gdzie jakieś drzewa przysłaniają widoczność – to wtedy od razu wiadomo, że trzeba interweniować. Im szybciej jedziemy, tym wcześniej musimy widzieć semafor. To jest jedna z tych podstawowych spraw w eksploatacji linii kolejowych.
Pytanie o widoczność semafora wjazdowego przy prędkościach do 120 km/h jest dość podchwytliwe, bo łatwo się tu pomylić, szacując na oko albo patrząc na rozwiązania ze starszych linii czy dróg o mniejszym znaczeniu. Często spotykam się z przekonaniem, że 200 czy 300 metrów powinno wystarczyć – w końcu pociąg nie zatrzymuje się w miejscu, ale te wartości są zupełnie niewystarczające dla takiej prędkości. Dla linii lokalnych, gdzie składy jeżdżą wolniej, te mniejsze odległości mogą się pojawiać w dokumentacji, stąd pewnie te błędy. Z kolei wybór 600 metrów może wynikać z nadmiernej ostrożności albo z mylenia wymagań dla jeszcze wyższych prędkości, gdzie rzeczywiście przy nowoczesnych liniach dużych prędkości, zwłaszcza za granicą, takie wartości się zdarzają. W Polsce jednak, przy liniach magistralnych i pierwszorzędnych do 120 km/h, standardem jest 400 metrów i to wynika z instrukcji Ie-12, która uwzględnia zarówno czas reakcji maszynisty, jak i techniczne możliwości układu hamulcowego pociągu. Warto pamiętać, że za mała widoczność zwiększa ryzyko przeoczenia sygnału, a zbyt duża odległość to niepotrzebnie wyśrubowane wymagania techniczne i wyższe koszty budowy lub utrzymania infrastruktury. To wszystko jest efektem kompromisu między bezpieczeństwem a realiami eksploatacyjnymi. Nawet jeśli na zdrowy rozum wydaje się, że „im dalej, tym lepiej”, to normy są tu bardzo precyzyjne – 400 metrów daje optymalny margines bezpieczeństwa i sprawdza się w praktyce na polskich szlakach.