Prawidłowo wybrałeś czujniki Pt1000 i Ni100 jako te, które nie nadają się do układu regulacji temperatury na podstawie przedstawionych wyników pomiarów. Jeśli spojrzysz na tabelę, przy temperaturze -20 °C czujnik Ni100 pokazuje dokładnie 100 Ω, co jest podejrzane – powinien mieć w tej temperaturze zauważalnie niższą rezystancję (standardowo około 89,4 Ω). To oznacza, że albo jest zwarty, albo uszkodzony, bo nie reaguje na zmianę temperatury. Z kolei Pt1000 w temperaturze 60 °C pokazuje 1000 Ω – a przecież w tej temperaturze powinno być więcej, przynajmniej około 1230 Ω zgodnie ze wzorem charakterystyki. To nie jest drobne odchylenie, tylko poważna niezgodność, przez co nie można mu ufać w regulacji. W praktyce, używanie takich czujników w systemach automatyki skończyłoby się niewłaściwą pracą grzałek albo chłodzenia, a co gorsza – mogłoby nawet doprowadzić do awarii całego układu. Z mojego doświadczenia wynika, że zawsze trzeba potwierdzić poprawność wskazań w kilku punktach pomiarowych, nie tylko przy 0 °C. Dobre praktyki branżowe (np. normy IEC 60751 dla Pt100/Pt1000) mówią wprost: czujnik z wynikiem poza tolerancją należy odrzucić. Takie podejście to podstawa bezpieczeństwa i stabilności każdej instalacji, gdzie temperatura ma kluczowe znaczenie, np. w przemyśle spożywczym, laboratoriach czy nawet HVAC. Właśnie dlatego zawsze warto analizować nie tylko pojedyncze wartości, ale całą charakterystykę czujnika, zanim trafi on do układu sterowania.
W omawianej sytuacji nietrudno wpaść w pułapkę błędnej oceny sprawności czujników tylko na podstawie pojedynczego pomiaru lub przez nieuwzględnienie całej charakterystyki temperaturowej. W tabeli widać, że czujnik Pt100 zachowuje się prawidłowo: przy 0 °C wskazuje 100 Ω, a dla -20 °C oraz 60 °C wartości są zgodne z normą (odpowiednio około 92 Ω i 123 Ω). Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Natomiast Ni100 i Pt1000 wykazują poważne odchylenia. Ni100 w -20 °C pokazuje 100 Ω – taka rezystancja powinna występować przy 0 °C, a nie przy ujemnej temperaturze. To sugeruje, że czujnik jest uszkodzony, np. ma zwarcie wewnętrzne lub jest źle skalibrowany, przez co jego wskazania nie są wrażliwe na zmianę temperatury w analizowanym zakresie. Pt1000 natomiast przy 60 °C wykazuje tylko 1000 Ω, podczas gdy w praktyce wartość ta powinna być wyraźnie wyższa (ok. 1230 Ω wg charakterystyk). To nie jest niewielka rozbieżność, tylko poważna wada dyskwalifikująca ten czujnik z zastosowań regulacyjnych. Często spotyka się tu myślenie, że czujnik jest dobry, jeśli jego wskazanie dla jednej temperatury pasuje do tabeli – to błąd, bo w praktyce liczy się cała charakterystyka pracy, a nie tylko punkt zerowy. Ignorowanie odchyleń przy innych temperaturach prowadzi do błędów regulacji, niestabilności systemu i ryzyka uszkodzenia instalacji. Moim zdaniem warto patrzeć na całość pomiarów i opierać się na normach, takich jak IEC 60751 dla Pt-czujników, gdzie jest jasno określona dopuszczalna tolerancja. Wnioski wyciągnięte tylko na podstawie częściowych danych albo przy założeniu, że jeden błąd dyskwalifikuje wszystkie czujniki, są nietrafione. W praktyce zawodowej niejednokrotnie spotykałem się z sytuacjami, gdzie właśnie takie błędy prowadziły do kosztownych przestojów i problemów eksploatacyjnych. Dlatego tak ważne jest, żeby nie pomijać żadnego szczegółu w analizie wyników pomiarów.