Wyłączniki krańcowe w siłownikach elektrycznych są jednym z tych elementów, o których wielu techników nieraz zapomina, a to przecież podstawowy sposób ochrony urządzenia przed mechanicznymi uszkodzeniami. Moim zdaniem, bez nich eksploatacja siłownika szybko skończyłaby się katastrofą – silnik zatrzyma się dopiero wtedy, kiedy końcówka mechanizmu dojedzie do pozycji krańcowej i odetnie zasilanie. Dzięki temu, nawet jeśli operator przez przypadek przytrzyma przycisk dłużej niż trzeba, nie grozi nam przeciążenie silnika czy przekładni. To typowe rozwiązanie zgodne z normami bezpieczeństwa maszyn, np. PN-EN 60204-1. Często stosuje się je w bramach przemysłowych, podnośnikach czy automatyce okiennej – wszędzie tam, gdzie ruch mechaniczny musi być ograniczony do z góry określonych pozycji. Z mojego doświadczenia wynika, że wyłączniki krańcowe to nie tylko wygoda, ale przede wszystkim realna ochrona przed kosztownymi awariami. Ich zadaniem nie jest kontrola prędkości czy ochrona przed przepięciem, tylko właśnie takie mechaniczne zabezpieczenie końcówek ruchu. No i co ciekawe, coraz częściej spotykam rozwiązania z elektronicznymi krańcówkami – precyzja jeszcze większa, ale zasada działania ta sama. Dobre praktyki zawsze zalecają regularną kontrolę ich działania, bo czasem nawet drobna awaria wyłącznika może narazić cały siłownik na poważne szkody.
W siłownikach elektrycznych często spotyka się różne zabezpieczenia i układy wspomagające pracę silnika oraz całego mechanizmu. Zdarza się, że wyłączniki krańcowe są błędnie utożsamiane z układami przeciwprzepięciowymi albo regulatorami prędkości. Tymczasem w praktyce wyłącznik krańcowy nie ma żadnego wpływu na powstawanie przepięć przy załączaniu silnika – od tego są specjalne układy elektroniczne, takie jak filtry przeciwzakłóceniowe, warystory czy styczniki z tłumieniem. To zupełnie inna bajka. Podobnie sprawa wygląda z ochroną przed przeciążeniem – choć sam wyłącznik krańcowy zabezpiecza przed mechanicznym przekroczeniem zakresu ruchu, nie monitoruje on jednak bezpośrednio prądu czy temperatury silnika. W tym celu stosuje się czujniki termiczne, wyłączniki przeciążeniowe lub zabezpieczenia elektroniczne. Warto dodać, że regulacja prędkości silnika wymaga zupełnie innych rozwiązań – na przykład falowników, sterowników PWM czy innych układów elektronicznych, które pozwalają płynnie zmieniać obroty. Wyłącznik krańcowy nie przyspiesza ani nie zwalnia obrotów – jego jedynym zadaniem jest wykrycie osiągnięcia skrajnej pozycji ruchomej części siłownika i odłączenie zasilania silnika, żeby zapobiec uszkodzeniu mechanicznemu konstrukcji. Często spotykam się z tym, że ktoś myśli, że jak siłownik ma krańcówki, to można go dynamicznie kontrolować – a to nie tak działa. To dość powszechny błąd – łączenie różnych funkcji zabezpieczających i regulacyjnych w jedną. W rzeczywistości wyłączniki krańcowe to typowy element bezpieczeństwa mechanicznego, zgodnie z praktykami branżowymi muszą być stosowane tam, gdzie ogranicza się zakres ruchu urządzeń napędzanych silnikiem elektrycznym. Nie zastępują ani ochrony przed przeciążeniem, ani zaawansowanych układów sterowania prędkością, mają po prostu chronić urządzenie przed skutkami niekontrolowanego ruchu poza wyznaczone granice.