Odpowiedź jest trafna, bo kluczowe znaczenie ma zrozumienie, jak układ czasowy oddziałuje na cykl migania sygnalizatora H1. W przedstawionym schemacie -K2 i -K3 pracują naprzemiennie – jeden steruje załączeniem, drugi wyłączeniem sygnalizatora. Obecnie czas trwania impulsu ustalony jest na 2 sekundy dla -K2 i 1 sekundę dla -K3, więc cały cykl trwa 3 sekundy (2+1 s), co daje częstotliwość migania ok. 0,33 Hz. By uzyskać żądane 0,5 Hz, cykl musi wynosić 2 sekundy (1 s załączenia i 1 s wyłączenia). Zmieniając tylko czas -K2 z 2 na 1 sekundę, uzyskujemy idealnie równy przebieg (1 s zaświecenia, 1 s zgaszenia), co odpowiada częstotliwości 0,5 Hz, czyli pół mignięcia na sekundę. Takie rozwiązanie zdecydowanie jest zgodne z zasadami projektowania układów czasowych – chodzi o prostotę i minimalizowanie potencjalnych błędów synchronizacji. W praktyce przemysłowej dąży się do tego, by sygnalizatory miały czytelny, powtarzalny rytm, a najczęściej stosuje się właśnie takie ustawienia 1:1, bo są najlepiej postrzegane przez ludzkie oko. Osobiście widziałem wiele aplikacji, gdzie niewłaściwe ustawienie czasów powodowało zbyt wolne lub zbyt szybkie miganie, co myliło operatorów. Jest to klasyczny przykład, jak mała zmiana ustawienia przekłada się na komfort obsługi i bezpieczeństwo pracy. Kończąc, warto pamiętać, że zgodnie z normą PN-EN 60204-1 częstotliwość migania sygnalizatorów optycznych powinna mieścić się właśnie w zakresie 0,5–2 Hz, więc taka korekta to strzał w dziesiątkę.
Problem z niepoprawnymi ustawieniami w układach czasowych polega zwykle na błędnej interpretacji, jak sumują się czasy załączenia i wyłączenia przekaźników. Często spotykam się z poglądem, że wystarczy po prostu zmienić oba czasy na jakąś wartość, np. 0,5 sekundy, by uzyskać pożądany efekt. Jednak w praktyce przy ustawieniu 0,5 sekundy na obu przekaźnikach cykl świecenia i gaśnięcia byłby bardzo szybki – mielibyśmy częstotliwość na poziomie 1 Hz, a nie 0,5 Hz, bo cały cykl trwałby jedynie 1 sekundę. To jest błąd, który często wynika z nieuwzględnienia sumowania czasów dwóch faz w jednym cyklu. Z kolei ustawienie po 2 sekundy na obu przekaźnikach przyniosłoby cykl 4-sekundowy, czyli częstotliwość jedynie 0,25 Hz – miganie byłoby zbyt wolne, a sygnał mało wyraźny. Jeszcze innym typowym błędem jest zmiana tylko jednego czasu, ale nie tego, który faktycznie wpływa na długość załączenia, przez co zamiast uzyskać równy, cykliczny przebieg, dostajemy nieregularne miganie, które jest trudne do odczytania przez operatora i nie spełnia wymogów norm przemysłowych. Z mojego doświadczenia wynika, że takie błędy wynikają z pośpiechu w nastawianiu czasów lub z braku zrozumienia, jak ważny jest harmonijny przebieg sygnalizacji. Dobre praktyki sugerują zawsze sprawdzić, czy suma czasów obu faz (świecenie i gaśnięcie) odpowiada żądanej częstotliwości i czy stosunek czasów jest zgodny z oczekiwaniem (najlepiej 1:1 przy sygnalizacji awaryjnej lub informacyjnej). W praktyce błędne ustawienia mogą prowadzić do niedostrzegalnych albo mylących sygnałów, co w środowisku przemysłowym może skutkować poważnymi konsekwencjami. Warto więc zawsze dokładnie przeanalizować, które czasy należy modyfikować i jak te zmiany wpłyną na całość cyklu migania.